Parking jest zapełniony już o g. 7. Samochody stoją na trawnikach, w ciągach komunikacyjnych. Jak mąż przyjeżdża, to długo szuka miejsca; jeżeli nie znajdzie, jedzie do Krakowa na inny parking
- opowiada jedna z mieszkanek Wieliczki.
Przecież tu jest ograniczona ilość miejsc, a kierowcy próbują poradzić sobie na różne sposoby: parkują na trawnikach, przesuwają ławki
– dodaje inny mieszkaniec Wieliczki.
Bywa, że samochody na parkingu stoją nawet kilka tygodni. Mieszkańcy żartują, że zamiast Park&Ride jest „parkuj i zostaw”. Kto zostawia pojazdy? Mieszkańcy Wieliczki i okolicznych wsi, turyści – wszyscy tłumaczą, że w mieście nie ma gdzie parkować. Inni mają przez to problem – parkują na trawniku, a niektórzy przesuwają ławki, żeby zrobić miejsce. Potem za wycieraczką znajdują mandat.
Najgorzej było podczas Dni Wieliczki w ostatni weekend. Na parkingu pojawiły się autobusy, przeniesione z pętli niedaleko kopalni. Kierowców poproszono, żeby przeparkowali na ten czas samochody. Na niewiele to się jednak zdało.
Informowaliśmy, że parking ma być opróżniony, za szyby daliśmy kartki z informacją, że trzeba przesunąć samochody. Ale jak kartka była za szybą, tak tam pozostała. Parkingu nie udało się opróżnić, stało tam 30 samochodów, co było dość uciążliwe
- mówi jeden z pracowników Wielickiej Spółki Transportowej.
Możemy ustawić znaki informujące o zasadach parkowania, na przykład, że zostawianie samochodu tylko w takich dniach i godzinach. Powinien też powstać regulamin parkingu
- dodaje Kazimierz Hankus, komendant wielickiej straży miejskiej.
Władze Wieliczki przekonują, że sprawą już się zajęły i wiedzą, jak rozwiązać problem.
Rozmawiamy z prywatnymi przedsiębiorcami, którzy mają działki wzdłuż peronu. W ciągu kilku najbliższych tygodni chcemy stworzyć możliwość parkowania właśnie na tych działkach
- tłumaczy Rafał Ślęczka, burmistrz Wieliczki.
Jest też pomysł rozbudowania Park&Ride do wielopoziomowego parkingu na około 250 miejsc, ale to perspektywa najbliższych trzech, czterech lat.