Partycypacja - to obecnie jedno z najmodniejszych słów wśród działaczy i polityków, zarówno lokalnych, jak i tych z pierwszych stron gazet. Tymczasem według Radosława Marzęckiego, socjologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie - coraz mniej chętnie uczestniczymy czy to w zebraniach wspólnot mieszkaniowych czy radach dzielnicy, nie chcemy też brać udziału w wyborach.
Liczymy na to, że każde nasze działanie powinno przynieść efekt tu i teraz, natomiast nie dzieje się tak i trudno jest nam to zrozumieć, że być może nasza aktywność dzisiaj, zwróci się w przyszłym pokoleniu lub nam za jakiś czas. Nie działa tzw.norma wzajemności - robię coś dla ciebie, ale nie od razu ty musisz zrobić coś dla mnie, ale być może ty w jakiejś innej dziedzinie zrobisz coś dla naszego podwórka, dla naszego osiedla, czy dla naszej wspólnoty lokalnej.
Mieszkańcy Krakowa mają teraz szansę na to, żeby wpłynąć na swoje otoczenie przez oddanie głosu w czwartej edycji budżetu obywatelskiego. Najlepsze projekty mogą wybierać za pośrednictwem internetu, ale również w wyznaczonych punktach w mieście.
Jeśli chodzi o namiot na Małym Rynku to wokół mało osób. Przestali wierzyć w to wszystko. Wiem ze swojego doświadczenia, że jeśli jest jakiś interesujący projekt to tak, jeśli mniej interesujący, to nie biorę w tym udziału - mówią krakowianie
Adam Łaczek, aktywista miejski nie jest tym zdziwiony spadkiem zainteresowania budżetem obywatelskiego wśród mieszkańców. Według niego powodem jest ubiegłoroczna afera.
Jeden z projektodawców zatrudnił ankieterów do zbierania danych osobowych i na podstawie tych danych zagłosował na swój projekt i także na nie wiadomo jakie inne projekty, bo trzeba złożyc trzy głosy. Ludzie często nawet nie byli świadomi tego, że ktoś za nich głosował. To na pewno nadużyło zaufanie do budżetu obywatelskiego.
Aktywista miejski Adam Łaczek ma swój pomysł na zachęcenie do działania i oddawania głosów. Zgłoszony przez niego projekt w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego to zjazd na linie w Parku Płaszów w Krakowie. To dzieci wykonają plakaty z własną wizją tyrolki i według planów - swoją pracą i zaangażowaniem zdobędą serca uprawnionych do głosowania. Kto wie - może budzenie społeczeństwa trzeba zacząć właśnie od najmłodszych?
Magdalena Zbylut/bp