Zarząd Inwestycji Miejskich otrzymał niedawno koncepcję architektoniczno- budowlaną. Urzędnicy podkreślają, że to pierwszy krok w kierunku rozpoczęcia tej inwestycji. Jak mówi Krzysztof Wojdowski z Zarządu Inwestycji Miejskich - ogłoszenie przetargu na projekt poprzedzi cykl spotkań.

 „Na podstawie tej koncepcji będziemy zlecać przygotowanie projektu budowy. Zanim to nastąpi, chcemy zorganizować kampanię informacyjną na temat ośrodka – gdzie on będzie, jak będzie funkcjonował, jaki będzie miał lub nie wpływ na okolicę” – tłumaczy Radiu Kraków Wojdowski.

 Pomysłodawca budowy ośrodka - radny Wojciech Krzysztonek podkreśla, że placówka wymaga odpowiedniego zaprojektowania, dlatego konsultacje ze specjalistami są niezbędne. „Zakładamy, że będzie kilka budynków – szpital, ale i woliery, wybiegi dla dzikich zwierzaków, żeby tam mogły dochodzić do zdrowia. Chcemy tę koncepcję poddać pod konsultacje bardziej merytoryczne” – wyjaśnia Krzysztonek.

 Po wszystkim Zarząd Inwestycji Miejskich ogłosi przetarg na projekt budowlany. „Zdecydowaliśmy się, że nie będzie to formuła „zaprojektuj i zbuduj”, tylko pójdziemy klasyczną drogą. Przetarg na projekt, pozwolenia, wyłonienie wykonawcy. Jest to inwestycja, o której chcielibyśmy dyskutować” – dodaje Wojdowski.

 Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, budowa ośrodka mogłaby się rozpocząć w przyszłym roku. Placówka miałaby przyjąć pierwszych dzikich pacjentów w 2024 roku.

 Radny Krzysztonek zwraca uwagę, że utworzenie takiej placówki rozwiąże problem wielu osób, które mimo chęci pomocy nie wiedzą, jakie służby należy powiadomić na przykład po kolizji samochodu z dzikim zwierzęciem. Dodaje też, że opieka nad nimi leży w kompetencji każdej gminy. „Stąd właśnie zrodziła się idea, by miasto wybudowało taki ośrodek, gdzie zwierzęta będą dochodzić do zdrowia a potem wracać do naturalnego środowiska. W dalszej perspektywie miasto zyska na tym, że będzie miało własny taki ośrodek. Będzie też mieć nadzór nad zdrowiem zwierząt, a także - szacunek” – mówi Krzysztonek.

A ze wspomnianym szacunkiem dla rannych zwierząt do tej pory bywało różnie. „Jak pogotowiem dla dzikich zwierząt może zajmować się myśliwy? Sam też tam dzwoniłem tam parę razy w sprawie rannego zwierzęcia i słyszałem: a to trzeba zostawić, natura sobie z tym poradzi. Natura w jego rozumieniu” - zauważa Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Jak mówi, działania zewnętrznych firm wynajmowanych przez miasto nierzadko budziły spore kontrowersje.

 Aktywista dodaje, że na razie kolejnym problemem jest też konieczność zgłaszania interwencji strażnikom miejskim, co znacznie wydłuża czas oczekiwania na pomoc dla rannego zwierzęcia, tym samym zmniejszając jego szanse na przeżycie.