"Treść zarzutów jest dla mnie zrozumiała. Nie przyznaję się do żadnego z nich, chciałbym składać wyjaśnienia" - mówił przed sądem okręgowym Piotr M. Wskazał, że zamierza m.in. skupić się na przedstawieniu "w sposób chronologiczny decyzji i wydarzeń", które stały się przedmiotem stawianych mu zarzutów. "Chciałbym także przedstawić dowody, których nie ma w aktach sprawy, a które w sposób szczególny i istotny wskazują na moją niewinność. W części trzeciej w sposób szczegółowy chciałbym odnieść się do poszczególnych zarzutów, wskazując jednocześnie wysokiemu sądowi te elementy, które moim zdaniem są nieprawdziwe, zafałszowane i przedstawiają nieprawdziwy obraz sytuacji" - podkreślił oskarżony.
Piotr M. latach 1991-1993 był posłem SLD; według informacji medialnych był też mężem jednej z prezenterek telewizyjnych. Pod koniec lipca 2020 r. krakowska prokuratura okręgowa postawiła mu zarzuty m.in. działania na szkodę dwóch krakowskich uczelni i wyłudzenia dwóch i pół mln zł od osoby prywatnej.
Jak przekazała wówczas prokuratura, usłyszał on zarzuty "działania na szkodę wierzycieli Małopolskiej Szkoły Wyższej im. Dietla, uszczuplenia należności tych wierzycieli poprzez ukrywanie majątku szkoły w wysokości powyżej 200 tys. zł, uporczywego naruszania praw pracowniczych, poprzez niewypłacanie pensji pracownikom lub wypłacanie ich z opóźnieniem, oraz nieregulowanie składek ZUS i składek zdrowotnych". Kolejne zarzuty dotyczyły wyrządzenia znacznej szkody w majątku Wyższej Szkoły Gospodarki i Zarządzania w Krakowie, poprzez przywłaszczenie kwoty ponad 500 tys. zł (M. był prezesem spółki prowadzącej tę szkołę), a także wyłudzenia od osoby prywatnej dwóch i pół mln zł, poprzez wprowadzenie jej w błąd co do przeznaczenia pieniędzy.
M. nie zgadza się z treścią tych zarzutów. Podczas czwartkowej rozprawy zapowiedział, że chce wskazać na "błędy, które mają znaczenie podstawowe; w akcie oskarżenia jest ich znacznie więcej", a także przedstawił dotychczasowy przebieg swojej kariery zawodowej. "Stoi za mną 30 lat doświadczenia w pracy w administracji publicznej i pracy jako nauczyciel akademicki" - mówił M. Argumentował, że jego ścieżka życiowa i rozwijana do jej pory kariera "wiązała się z właściwą postawą etyczną, konkretnymi kompetencjami i sumienną realizacją zadań". Wyjaśniał też sądowi, w jaki sposób rozpoczęła się jego działalność w szkole im. Dietla; na kolejnej rozprawie kontynuował będzie składanie wyjaśnień.