Zeszłego lata wypoczywać jednocześnie mogło 1000 osób. Urzędnicy tłumaczą, że to ze względów bezpieczeństwa, ale spragnionych ochłody to wyjaśnienie nie przekonuje.

- Szkoda, że nie może więcej ludzi wejść. Miejsca jest dość. To pewnie jakiś techniczny bubel. Jest jeden za jeden. Stałem koło 25 minut. Jest wiele osób. Jak ktoś che się wykąpać, trzeba postać. Ja poszedłem na dziką plażę. Tam jest więcej miejsca. Nie jest strzeżona, ale miejsce jest i nie ma kolejek - mówią odwiedzający Zakrzówek.

Sprawą gigantycznych kolejek na Zakrzówek zajmą się radni Krakowa w środę, na najbliższej sesji. Jednym z proponowanych rozwiązań problemu jest wprowadzenie opłat za wejście: symbolicznej dla krakowian i kilkukrotnie wyższej dla przyjezdnych.