Do tej pory sto trzydzieści sześć koszy stało w szeregach i dwuszeregach, teraz - połączyły się w stada. Urzędnicy chcą nauczyć odwiedzających park segregować śmieci.
To nie jest żadne rozwiązanie problemu, a tylko jego zamaskowanie. Zamiast kosza co 2 metry postawiono 5 koszy co 20 metrów. To jest żart
– opisuje Marcin Borek, radny Prądnika Czerwonego.
Grup koszy możemy spodziewać się także w innych krakowskich parkach, bo tak zadecydowali mieszkańcy w Budżecie Obywatelskim. Śmieci w parkach mają być segregowane. Jedynie w Parku Reduta robi to złe wrażenie, bo pojemników jak było za dużo, tak jest za dużo.
Mieszkańcy przy okazji tej "innowacji" urzędników apelują ponownie, by część koszy przenieść poza park. Według nich brakuje pojemników na innych terenach zielonych w dzielnicy. Jak mówi radny Borek, z parku Reduta można by usunąć blisko połowę wszystkich koszy.
Sylwia Groń-Ząbek z Zarządu Zieleni Miejskiej ucina jednak tę argumentację. Okazuje się, że - choć brzmi to absurdalnie - z parku Reduta nie wolno urzędnikom wynieść ani jednego kosza.
Kosze i cały park zostały dofinansowane z funduszy Unii Europejskiej, dlatego obecna relokacja tych koszy nie jest możliwa na czas trwania projektu. Projekt trwa do lipca 2026 roku, więc do tego czasu kosze nie mogą znaleźć się poza terenem parku
– mówi Groń-Ząbek.
Sylwia Groń-Ząbek zapewnia, że po zakończeniu projektu w 2026 roku urzędnicy "wsłuchają się w głosy mieszkańców". Wygląda na to, że impas będzie trwał i tylko czas może rozgonić zbiorowisko koszy na śmieci w parku Reduta.