Prezes Kaczyński przekonywał, że jedyna partią, która broni teraz interesów polskiej wsi, jest Prawo i Sprawiedliwość . "Obywatele zachodniej Europy wykupują polską ziemię, ten proces trwa i dlatego protestują rolnicy w województwie zachodniopomorskim" - mówił poseł Duda w porannej rozmowie Radia Kraków. I zapewniał, że w Wierzchosławicach od lat wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Poseł Duda nie zdradził, czy będzie startował w wyborach do europarlamentu.

Przeczytaj: J. Kaczyński w Wierzchosławicach krytykuje PSL


Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PiS, Andrzejem Dudą.

Był pan wczoraj w Wierzchosławicach razem z premierem Kaczyńskim?

- Tak, byłem.

Jak było?

- Bardzo podniośle i miło. To sympatyczna uroczystość.



Sympatyczna atmosfera a prezes Kaczyński mówi, że „Polska ziemia jest zagrożona”. To niezbyt sympatyczne i mało realistycznie. Co to znaczy?

- To trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego rolnicy w województwie zachodniopomorskim protestują. Ziemia tam jest wykupywana. Ludzie się boją, że przejdzie w obce ręce.

Co to znaczy „w obce ręce”?

- Jest wykupywana przede wszystkim przez Niemców. Proces wykupywania ziemi na firmy – słupy ciągle działa. Ludzie się tego boją. Boją się stracenia możliwości rozwoju i dalszego życia.

Z Wierzchosławic do Zachodniopomorskiego jest kawał drogi.

- Mowa była o problemach rolników. 140. rocznica narodzin Witosa to wielkie święto dla nich. To postać sztandarowa, wielki chłopski przywódca.

Politycy PSL trochę się zdenerwowali. Wierzchosławice to ich matecznik a Witos to ich patron. Wczoraj szef rady naczelnej PSL mówił, że przez głosowanie klubu PiS hodowcy bydła i drobiu stracili 20-30% przychodów po zakazaniu uboju rytualnego.

- Tak, a wczoraj mieszkańcy Wierzchosławic mówili, że w zasadzie nie ma tam PSL, bo są tam tacy ludzie, którzy pamiętają Wincentego Witosa.

Wyniki wyborów na to nie wskazują. PSL w byłym województwie tarnowskim radzi sobie całkiem dobrze.

- Ale w Wierzchosławicach chyba nie, tam od lat wygrywa PiS. Trzeba sobie powiedzieć, żeby PSL się uderzyło w piersi i niech powie jak było naprawdę, co zrobili w Brukseli dla rolników. To PiS z Brytyjczykami i całą frakcją występował, żeby były zrównane dopłat dla rolników.

Brytyjczycy chcieliby, żeby one były jak najniższe.

- Ale w tej sprawie nas popierali.

Czyli, żeby były równe i niższe?

- Występowaliśmy o to, żeby dla Polski były one na wysokości 42 miliardów euro. Skończyło się na 28,5. Za takimi dopłatami głosowała frakcja PO i PSL. Kuriozalne było tłumaczenie posłów PSL, że gdyby miano wyrównać dopłaty dla Polskich rolników, to trzeba by zabrać rolnikom niemieckim czy francuskim. O czyje interesy dbają?

Będzie pan startował w eurowyborach? Będzie pan „jedynką” w Krakowie?

- Żadna z partii nie przedstawiła swoich list.

Wiemy, że Jan Hartman będzie kandydatem Twojego Ruchu.

- Ale żadna z tych, które mają realne szanse na mandaty. Takie ugrupowania to PO, PiS, SLD. Żadna z tych partii nie przedstawiła list. PiS przedstawi je w odpowiednim czasie.

To znaczy kiedy? Do wyborów zostały cztery miesiące.

- Kampania zaczyna się 25 lutego. Prezes Kaczyński tydzień temu powiedział, że nasze listy zostaną przedstawione na przełomie lutego i marca.

Ale nie mówi pan nie?

- Nigdy nie mów nigdy. Zobaczymy, jakie będą decyzje. To ważne wybory. One mają znaczenie dla polskiej sceny politycznej. To pierwsze wybory w nowym cyklu wyborczym 2014-2015.

Nie wiem, jak wyborcy to przeżyją.

- Będzie ciężko. Druga rzecz jest taka, że po traktacie lizbońskim wzrosła rola Parlamentu Europejskiego. Dzisiaj jest istotne, żebyśmy mieli tam silną reprezentacje. Tam są załatwiane ważne sprawy. Chcemy, żeby reprezentacja PiS była jak największa.

Jak słyszę, jak pan o tym opowiada, tak z ogniem, to czuje, że ma pan ochotę na Brukselę.

- Powiem tak. Proszę wziąć pod uwagę, że mam doświadczenie bycia wiceministrem sprawiedliwości. Jeździłem na rady ministrów sprawiedliwości w Brukseli i zdaję sobie sprawę z tego, że wiedza o UE jest potrzebna, żeby wykonywać ważne funkcje w Polsce.

Ale ostatnio jak PiS robiło listy, to poseł Zbigniew Ziobro nie miał opanowanych spraw europejskich i języka angielskiego.

- Tak, ale wtedy sam mu mówiłem, że to korzystne dla niego rozwiązanie.

Czyli wtedy Unia nie była tak ważna?

- Mówiłem mu, żeby tam kandydował.

Nie okazało się to dobrym rozwiązaniem dla PiS. Tymczasem wczoraj były zawody w skokach narciarskich w Zakopanem. To pechowe zawody, ale nikt nic na pogodę nie poradzi. Był za to wspaniały doping 20-30 tysięcy ludzi na trybunach. Jak patrzyłam na trybuny, to myślałam, że może byłoby szkoda jakby się ta Olimpiada nie odbyła. Pokazalibyśmy naszych kibiców, którzy wspaniale dopingują wszystkich zawodników.

- To prawda. Polacy lubią kibicować, szczególnie jak nasi wygrywają. W sportach zimowych mamy jakieś szanse, ale w kilku dyscyplinach. Chciałbym, żeby w narciarstwie alpejskim tak było.

Tak będzie, jak będziemy mieli Alpy.

- Nie wszyscy mają Alpy a jeżdżą. Liczący się kraj powinien móc taką imprezę u siebie zorganizować. Kiedy myślę o Olimpiadzie, to myślę o infrastrukturze drogowej, kolejowej. Dzisiaj jest niemożliwe przeprowadzenie imprezy. Dojazd pod Tatry jest dramatyczny.

Ci, którzy wracali ze skoków, dobrze to wiedzą.

- Dokładnie. Olimpiadzie mówię tak, ale ja chcę zobowiązań i pieniędzy. Chcę usłyszeć, że będą drogi i koleje. Wtedy możemy myśleć o Olimpiadzie.

Co pan odpowiada tym, którzy mówią, że to fanaberia i mamy inne potrzeby? Sztokholm się wycofał, bo uznał, że potrzebuje czegoś innego. W porównaniu do Krakowa poziom zamożności Sztokholmu jest większy. Co by pan odpowiedział krytykom?

- Ja bym powiedział, że jestem sceptycznie nastawiony do wyrzucania pieniędzy. Jest wiele planów, które są dla mnie wyrzucaniem pieniędzy, na przykład te akcje promocyjne. Infrastruktura jest niezbędna a Małopolska jest zaniedbana przez lata rządów PO. My potrzebujemy pieniędzy. Jestem w stanie się godzić na wszystko, byle by była S7, zakopianka i usprawnione połączenia. Musimy to pokonać. Ostatnie lata to zero inwestycji.

Czyli nie mówi pan "nie" Olimpiadzie?

- Mówię, że najpierw chcę pieniądze na infrastrukturę. Potem będziemy dyskutowali.


Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki: