„Znajdujemy się w różnych sytuacjach, musimy czasem szybko zareagować, pocieszyć małego pacjenta. Bywa dynamicznie” - przyznaje jedna z uczestniczek castingu. A sam casting nie był łatwy, bo i zadanie, bycie klownem medycznym również do łatwych nie należy. „Faktycznie jest tak, że, gdy wchodzimy na szpitalną salę, to od razu znika gdzieś ta atmosfera lęku, bólu, czy nudy a na twarzach dzieci pojawia się iskierka radości. Tak samo, gdy odprowadzamy dziecko do sali operacyjnej, to być może udaje nam się ukoić ten strach np. piosenką o tygrysach, bo dowiedzieliśmy się, że ten mały pacjent bardzo lubi tygrysy” - mówi Radiu Kraków dyrektorka artystyczna fundacja Czerwone Noski Anna Wojtkowiak-Williams.
„Inaczej wygląda nasza praca z małymi pacjentami, a inaczej np. z seniorami w domach pomocy społecznej. W szpitalu jestem ordynatorem Bogusiem Siemanko. W DPS zamieniam się w Bogumiła „Podupkę” - wyjaśnia Michał Brańka, artysta-klown w Fundacji Czerwone Noski.
Fundacja Czerwone Noski działa w Polsce od 2012 roku. Realizowany od 9 lat program „Klown w Szpitalu” jest terapią dla dzieci z klinik w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi oraz w Katowicach. Dzięki tej idei artyści-klowni towarzyszą dziecku i jego rodzicom w najbardziej stresujących chwilach oraz zmniejszają traumę spowodowaną pobytem w szpitalu. Wszystkie programy łączy wspólne hasło: „Śmiech jest najlepszym lekarstwem”.