Kobiety spotkały się na placu św. Marii Magdaleny w Krakowie, miały ze sobą transparenty z wymownymi hasłami – „Gdyby nie kobiety, Ewangelia nie wyszłaby z grobu”, „Nie jesteśmy ozdobą Kościoła, jesteśmy jego połową”, „Apostołka Junia pyta, gdzie jej następczynie”.
O co chodzi? Tłumaczyły to same uczestniczki niedzielnego protestu:
Jestem katoliczką, osobą wierzącą i czuje, że nie mogę w pełni realizować swojego talentu i potencjału w tej wspólnocie. Że kiedy próbuję się angażować, moja rola jest marginalizowana, bo jestem kobietą. Jako liderka zostałam poproszona o robienie kanapek księżom, których określono jako moich szefów. Zależy nam na tym, żeby głos kobiet był słyszalny w Kościele, żeby kobiety były traktowane na równi z mężczyznami. Jesteśmy połową Kościoła.
Strajk Kobiet w Kościele to przede wszystkim apel o otwartość i dialog. Uczestniczki chcą Kościoła, który wysłucha kobiet i umożliwi im realny udział w podejmowaniu decyzji.
Catholic Women Strike jest międzynarodową akcją, w której udział brały już katoliczki ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Wielkiej Brytanii. Organizatorkami strajku w Krakowie były kobiety związane z Fundacją Tekla.