„To złe rozwiązanie. Ten punkt jest potrzebny, o czym świadczą kolejki, które się tu zawsze ustawiają. Sporo ludzi, szczególnie starszych, nie umie obsługiwać internetowo karty miejskiej” – mówi jedna z mieszkanek. „Zamiast otwierać się na klientów – zamykają się. Tylko internet i internet” – kwituje z przekąsem inna z pasażerek.
Nie tylko mieszkańcy, ale także aktywiści miejscy krytykują zamknięcie punktu sprzedaży biletów na Podwalu w Krakowie. Przypomnijmy, Zarząd Zdaniem Jacka Mosakowskiego z PKK krakowianie sprzeciwiają się słusznie:
Popieramy samą ideę, żeby tworzyć punkty na obrzeżach czy poza centrum, bo rzeczywiście to się przyda. Natomiast niekoniecznie powinno to być kosztem tych punktów w centrum. Może trzeba było otworzyć nowy punkt, zobaczyć, czy zbiera zainteresowanie i dopiero wtedy zdecydować o zamknięciu tego na ul. Podwale. Najlepiej otworzyć kilka takich punktów na obrzeżach i dopiero wtedy spróbować go zamknąć.
Zarząd Transportu Publicznego argumentuje, powodem zamknięcia punktu sprzedaży przy Podwalu są duże koszty utrzymania lokalu. Wynajem kosztuje rocznie około 150 tysięcy złotych.
- Nie mamy takiego punktu na północy miasta, dlatego zostanie on przeniesiony na dworzec na Górce Narodowej. To miejski budynek i jedyne koszty, jakie poniesiemy to te związane z mediami - tłumaczy Sebastian Kowal z ZTP.
"Nie da się ukryć, że większość osób korzysta już z internetu. Czy racjonalne byłoby ponoszenie tak dużych kosztu najmu?" - pyta też urzędnik.
Urzędnicy podkreślają, że w mieście znajdują się jeszcze trzy takie punkty jak na Podwalu: przy ulicy Wielopole, w holu dworca kolejowego Kraków Główny PKP oraz w Nowej Hucie, w budynku na os. Centrum D7.