"SB w tamtym czasie rozmawiała z takimi ludźmi, każdy mógł być zarejestrowany" - przekonywał Mularczyk w Radiu Kraków. Jak mówił, Kazimierz Pazgan nie jest osobą publiczną, posłem czy senatorem i nie zasłużył sobie na takie traktowanie.

Przypominamy: K. Pazgan: "Nie byłem tajnym współpracownikiem SB"
Przeczytaj: Protest Solidarności: szef Konspolu współpracował z SB?

Fragment zapisu rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Arkadiuszem Mularczykiem.

W Nowym Sączu mamy do czynienia z resortowymi dziećmi biznesu, jak to określa Andrzej Szkaradek z Solidarności?

- Ja dziwię się Szkaradkowi, że rzuca takie oskarżenia bez dowodów. Jest tylko kilka skanów z IPN, gdzie są rozmowy SB-ka z Kazimierzem Pazganem. W tamtym czasie Pazgan był przedstawicielem biznesu i SB z takimi ludźmi rozmawiała. Każdy mógł być tak zarejestrowany, a to nie znaczy, że był współpracownikiem. Dziwię się Szkaradkowi. Uważam, że Pazgan jest wybitnym przedsiębiorcą i nie zasługuje na to. On daje pracę wielu ludziom, rzucanie takich oskarżeń jest niepotrzebne i nieuczciwe. Sprawa zakończy się pewnie w sądzie. Jeśli te oskarżenia nie są poparte dowodami, to będą przeprosiny.

Czyli o takim zjawisku jak „dzieci resortowe sądeckiego biznesu” nie możemy mówić?

- Nic na ten temat nie wiem. Kilka skanów dokumentów i notatek nie mogą dawać podstaw do rzucania oskarżeń na osoby, które dają miejsca pracy i pomagają osobom biednym. To nie jest mądra polityka. Od lidera Solidarności oczekuję ochrony praw pracowniczych. Jest z tym kiepsko. W sieciach handlowych jest z tym słabo a nie widać tam pana Szkaradka. W naszym kraju i regionie można robić sensowniejsze rzeczy.

PRZECZYTAJ CAŁĄ PORANNĄ ROZMOWĘ