Front przeciwko prezydentowi Majchrowskiemu wydaje się mocny. O referendum myślą politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale też Jarosław Gowin, zwolennicy Pawła Kukiza, Janusza Korwin-Mikkego, a nawet Logiczna Alternatywa Łukasza Gibały i... Kraków Przeciw Igrzyskom.
"Spotkaliśmy się, żeby wspólnie, ponad podziałami partyjnymi, wyrazić protest przeciwko decyzji Jacka Majchrowskiego o powołaniu na ważne stanowisko w instytucjach samorządowych osoby obciążonej licznymi zarzutami prokuratorskimi. Uważamy, że taka decyzja jest ujmą na honorze naszego miasta i chcemy zaapelować do radnych Platformy Obywatelskiej o zerwanie koalicji z Jackiem Majchrowskim, o ile nie zmieni swojej decyzji" - mówił poseł Jarosław Gowin.
Konferencja prasowa przerodziła się w dyskusję z mieszkańcami, w czasie której Konrad Berkowicz z partii KORWIN porównał Jana Tajstera do Al'a Capone, amerykańskiego gangstera.
Antagoniści decyzji prezydenta Majchrowskiego, jeśli zechcą doprowadzić do jego odwołania, będą musieli zebrać około 60 tysięcy podpisów. Drugą możliwością jest uchwała Rady Miasta w sprawie referendum. Ale w to musiałaby się zaangażować Platforma Obywatelska, a ta wciąż się zastanawia.
Nawet jeśli miałoby dojść do referendum - to można je zacząć organizować dopiero 10 miesięcy po wyborze Majchrowskiego na prezydenta, a więc najwcześniej w październiku. Do tego czasu Jan Tajster może rządzić ZIKiT-em. Chyba że prezydent zdecyduje się go jednak odwołać.
Teresa Gut, Maciej Skowronek/bp