Jak mówi Krzysztof Dąbrowa, jeden z inicjatorów pomysłu, jedyną opcją jest teraz zgłoszenie problemu telefonicznie. Zdarza się jednak, że mieszkańcy zgłaszają Straży Miejskiej problemy drogą mailową, ale te nie są przyjmowane:
Niestety nie ma takiej możliwości, żeby np. wysłać zdjęcie, opisać sytuację i wysłać mailem do straży miejskiej. Oczywiście możliwość jest, ale strażnicy nie podejmują wówczas żadnej interwencji, ponieważ regulamin, w ramach którego funkcjonują, nie pozwala na to, by obsługiwali tego typu zgłoszenia.
Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, Rafał Komarewicz tłumaczy, że zgłoszenia internetowe ułatwiłyby reagowanie mieszkańcom. Nie byłoby też konieczności stawiania się osobiście na komisariacie straży miejskiej, co często stwarza problemy:
Chodzi o to, aby zgłoszenia korespondencyjne wysyłane przez internet były automatycznie przetwarzane przez straż miejską. Żeby nie było tak, że jeżeli jest źle zaparkowana hulajnoga czy samochód nam blokuje wyjazd i zrobimy zdjęcie i wyślemy mailem, to straż miejska wzywa osobę, która zrobiła zdjęcie, żeby złożyła zeznania.
Jak miałaby działać taka interwencja? Przewodniczący Komarewicz podał przykład auta blokującego wjazd:
Jeżeli jest pani w jakimś miejscu, widzi pani, że samochód blokuje wjazd, wysyła pani zdjęcie do straży miejskiej i automatycznie przyjmowane jest zgłoszenie i straż miejska działa, a nie wzywa panią.
Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Krakowie tłumaczy jednak, że takie rozwiązanie stwarza dużo problemów. Zgłoszenia mogą być nieczytelne, a funkcjonariuszom trudno byłoby stwierdzić wykroczenie i wystawić mandat:
Po pierwsze ze zdjęcia nie wiemy, czy to droga prywatna czy publiczna, czy tam jest jakiś znak, który zakazuje postoju w tym miejscu. Jeżeli będziemy mieli drogę wewnętrzną na zdjęciu i nie będzie żadnego zakazu zatrzymywania, to auto, i pewnie wiele osób teraz się zdziwi, może stać na chodniku.
Oprócz tego utworzenie internetowej drogi zawiadamiania wiąże się z kosztami i nowymi miejscami pracy.
Rafał Komarewicz mówi, że byłaby to szansa na znalezienie pracy dla osób niepełnosprawnych. Anioł odpowiada jednak, że to nie takie proste:
Osoba pracująca w takim wydziale, podejmująca sprawy o wykroczenie, musi być strażnikiem umundurowanym, pełnosprawną osobą pod względem psychicznym i fizycznym.
Jeden z inicjatorów, Krzysztof Dąbrowa tłumaczy, że takie rozwiązania istnieją już w innych miastach w Polsce:
Te rozwiązania są bardzo proste. Funkcjonują w różnych miastach w Polsce: w Warszawie w Trójmieście.
Marek Anioł dodaje, że podczas dyskusji i przygotowywania projektu na temat zmian w straży miejskiej nikt ze strażą miejską na ten temat nie rozmawiał:
Pomysłodawcy nie przyszyli do dziś do nas, by przedyskutować np. aspekty prawne, merytoryczne, możliwości funkcjonowania straży miejskiej, gdyby taki pomysł miał zostać zrealizowany.