Polska – Słowenia 3:1 (25:20, 26:28, 25:14, 26:24).
Polska: Norbert Huber, Kamil Semeniuk, Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka, Paweł Zatorski (libero) – Tomasz Fornal, Bartłomiej Bołądź, Grzegorz Łomacz.
Słowenia: Klemen Cebulj, Gregor Ropret, Jan Kozamernik, Alen Pajenk, Toncek Stern, Tine Urnaut, Jani Kovacic (libero) – Nik Mujanovic, Rok Mozic, Saso Stalekar.
Obydwa zespoły przystąpiły do meczu mając na koncie po dwa zwycięstwa - Polacy wygrali 3:0 z Egiptem i 3:2 z Niemcami, a Słoweńcy Niemców pokonali 3:2, natomiast Egipt 3:1.
Dwa tygodnie temu biało-czerwoni pokonali w Łodzi Słoweńców 3:0 w meczu, którego stawką było trzecie miejsce Ligi Narodów.
Pierwszy set w Krakowie był bardzo wyrównany. Żadnej z drużyn nie udało się zbudować przewagi. Kluczowy moment nastąpił, gdy biało-czerwoni zdobyli kolejno cztery punkty i objęli prowadzenie 22:17. Takiego prowadzenia już nie roztrwonili i wygrali seta do 20.
Dobrą dyspozycję z pierwszej partii Polacy przenieśli na początek kolejnej. Po asie serwisowym Bartosza Kurka mistrzowie Europy prowadzili 5:2, a potem po autowym ataku Tonceka Sterna 9:5.
Słoweńcy jednak nie odpuszczali, odrobili straty i był remis po 14, a potem ich pierwsze prowadzenie w secie 17:16. Wyrównana walka trwała już do końca tej partii. Przy stanie 24:22 Polacy nie wykorzystali dwóch setboli. Potem jeszcze dwóch kolejnych. A Słoweńcy zrobili to przy pierwszej okazji i doprowadzili do remisu 1:1 w setach.
Podrażnieni przegraną Polacy trzeciego seta zaczęli w świetnym stylu. Wyszli na 9:3, a potem wygrywali 13:5. Takiej przewagi nie można już było roztrwonić, zwłaszcza że Słoweńcy popełniali sporo błędów, a Marcin Janusz zaliczył serię znakomitych serwisów.
W czwartej partii gra nie była już tak jednostronna. Polacy jednak kontrolowali wynik wypracowując trzypunktową przewagę. Po asie serwisowym Jakuba Kochanowskiego udało się ją jeszcze powiększyć do czterech (16:12). Słoweńcy nie odpuszczali i po chwili tracili już tylko punkt (16:17).
Czas wzięty przez trenera Grbica okazał się efektywny, bo jego podopieczni wygrali dwie kolejne akcje. Ale to nie był koniec emocji, bo po dwóch błędach w rozegraniu Grzegorza Łomacza rywale doprowadzili do remisu 21:21.
Na końcówkę seta na parkiet wrócili Janusz oraz Kurek i właśnie oni wystąpili w rolach głównych. Po ataku kapitana Polacy mieli meczbola, a Janusz zakończył spotkanie zaskakując rywali sprytnym serwisem, choć błąd przy odbiorze popełnił jeden z rywali.
Najlepszym zawodnikiem Memoriału Wagnera został wybrany Kamil Semeniuk. Pozostałe indywidualne nagrody otrzymali: Słoweniec Toncek Stern - najlepszy atakujący, Jakub Kochanowski - najlepszy blokujący, Słoweniec Gregor Ropret - najlepszy rozgrywający, Tomasz Fornal - najlepszy przyjmujący, Niemiec Julian Zenger - najlepszy libero.
Memoriał Wagnera rozgrywany jest od 2003 roku. Jego celem jest uhonorowanie pamięci najwybitniejszego polskiego trenera siatkówki - Huberta Jerzego Wagnera, który doprowadził reprezentację Polski do mistrzostwa świata w 1974 roku i złotego medalu olimpijskiego w 1976 roku.
Biało-czerwoni zwyciężyli w tej imprezie po raz 11. Poprzednio przed dwoma laty.
Dla wszystkich zespołów krakowski turniej był jednym z ostatnich etapów przygotowań do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polacy w następny weekend wezmą udział w turnieju w Gdańsku, gdzie zagrają z Japonią i USA.
Końcowa kolejność XX Memoriału Huberta Jerzego Wagnera: 1. Polska (8 pkt), 2. Słowenia (5 pkt), 3. Niemcy (5 pkt), 4. Egipt (0 pkt).