- Te materiały mogą niektórym odświeżyć pamięć. One pokazują jak wygląda w kapturze na głowie i bez niego. Kolejny raz jak był ubrany. Możemy też pokazać jaką trasą podążał - mówi Gleń.
34-letni Piotr Kijanka w nocy 6 stycznia wyszedł z jednej z restauracji na placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Jego sylwetkę zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu - widać tam zaginionego, gdy przechodził ulicą Miodową, a następnie Starowiślną.
Kilka dni po zaginięciu mężczyzny do jego poszukiwań powołano specjalną grupę, złożoną z ekspertów komendy miejskiej i komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.
Zapis rozmowy Grzegorza Krzywaka z policjantem ze specjalnej grupy powołanej w sprawie poszukiwań Piotra Kijanki.
O godzinie 23.30 Piotr Kijanka wychodzi z lokalu na Kazimieru. Co było dalej?
- Z zebranego materiału wynika, że wyszedł faktycznie z lokalu o 23.30 i przechodził ulicą Miodową w stronę ulicy Starowiślnej. To potwierdziliśmy na podstawie monitoringu. Na miejsce zostały skierowane psy tropiące. One poprowadziły nas w kierunku Bulwarów Wiślanych. Przemieściły się na drugą stronę ulicy i skierowały się do koryta rzeki. Tam trop się urwał.
Wydaje się, że scenariusz może być prosty. Człowiek wracający z lokalu zachwiał się, być może wpadł do Wisły i mogło dojść do tragicznego wypadku. Jednak przeszukania dna Wisły nie potwierdziły tego scenariusza.
- Dokładnie. W tym samym dniu kiedy wykorzystano psy tropiące, straż pożarna przy użyciu sonarów zbadała dno Wisły od galerii Kazimierz do mostu Kotlarskiego i dalej do zapory Dąbie i stopnia wodnego Przewóz. To 25 kilometrów rzeki. Sonary nie wskazały na obecność ciała osoby.
Można mieć 100% pewności, że ciała nie ma w Wiśle?
- Nie. Jest to duża rzeka, która ma mocny nurt. Z nurtem przemieszczają się przedmioty, które mogły zakryć ciało. Muł też mógł zakryć ciało.
Mówiliśmy na najpewniejszym scenariuszu, ale macie pewnie inne wersje, które badacie. W jakim kierunkui idą wasze działania?
- Są inne hipotezy. Na przykład to, że chciał zerwać kontakt z rodziną. Ewentualnie w trakcie przemieszczania się najkrótszą drogą, czyli bulwarem Kurlandzkim w kierunku Dąbia, zrezygnował z pójścia do domu i zamierzał udać się do maista.
Tu pojawia się trop taksówki. Możemy powiedzieć coś więcej? Pewnie to już zostało sprawdzone.
- Tak. Ta osoba, która zgłosiła się i zawiadomiła nas, że prawdopodobnie wiozła zaginionego została sprawdzona. Na ten moment ten wątek jest wykluczony. Każda informacja od krakowian jest weryfikowana skrupulatnie. Dzisiaj otrzymaliśmy kilka informacji o prawdopodobnym pojawieniu się zaginionego w obrębie hotelu Forum. Ta informacja nie została potwierdzona. Była też informacja, że w rejonie ulicy Zabłocie krakowianin znalazł zagrzebaną w śniegu kurtkę. To też zostało sprawdzone. Ta kurtka na 100% nie była własnością zaginionego.
Myśli pan, że Piotr Kijanka wkrótce się odnajdzie?
- Myślę, że tak. Mam nadzieję, że znajdziemy zaginionego.
Żywego?
- Żywego.
(Grzegorz Krzywak/PAP/ko)