Jak mówi kandydat na prezydenta Krakowa, udziały w firmie przekazał na zasadzie darowizny, bez ich wyceny.

"Można zakładać, że ich wartość jest wyższa niż pożyczona kwota" - mówił Gibała, jednocześnie dodając, że w razie przegranej w wyborach nie będzie starał się odzyskać udziałów:

Nie mam żadnych zobowiązań: ani partyjnych, ani finansowych, bo, jak państwo wiecie, jestem kadetem niezależnym, no a teraz już też nie ma tego argumentu, że mam jakieś zobowiązania finansowe. Zakładam, że wygram wybory, a jeśli przegram, to oczywiście nie będę tylko radnym zawodowym, bo to by było bez sensu. Będę szukał jakichś innych form aktywności zawodowej. Jakich, jeszcze nie wiem.


Jednocześnie Gibała poinformował, że nie planuje zabiegać przed drugą turą o oficjalne poparcie Prawa i Sprawiedliwości. Partia ta w czwartek zachęcała, by nie oddawać 21 kwietnia głosu na kontrkandydata Łukasza Gibały - Aleksandra Miszalskiego.