Paulina Tomsia mówi, że pacjenci kontynuujący przerwane na Ukrainie leczenie, jako główną trudność wskazują barierę językową. „Spotkałam się z tym na oddziałach hematologii. Pacjenci ukraińscy nie znają na tyle języka polskiego, by opowiedzieć w nim szczegółowo swą chorobę. Przejście na język angielski też nie jest łatwe. Często więc korzystamy z pomocy tłumacza, ale ten przecież nie pomoże pacjentowi, który chciałby już po opuszczeniu szpitala wykonać telefon do lekarza i dopytać o szczegóły terapii” – tłumaczy Paulina Tomsia.
Psycholog dodaje, że pacjenci przechodzą czasem proces powtórnej wiktymizacji: muszą na nowo nauczyć się z żyć chorobą, w obcym mieście, nieznanej placówce medycznej i z nieznajomymi lekarzami. Do tego dochodzą przeżycia wojenne.
Te traumy się kumulują
– mówi Paulina Tomsia.
Psycholog ze szpitala im. św. Jana Pawła II podaje, że często pacjenci są „niedodiagnozowani”. „Trafiają do nas w stanie naprawdę bardzo ciężkim i są zaskoczeni, że choroba serca prawdopodobnie trwa już długo. Trudno nam zadać nawet pytanie, dlaczego pan, pani się nie badał/a” – mówi.
Wg ONZ połowa Ukraińców cierpi na zaburzenia psychiczne z powodu wojny, co trzeci ma zespół stresu pourazowego.
Nasi pacjenci miewają koszmary senne, niechętnie wracają nawet w rozmowie do miejsca, w którym wydarzyła się trauma. Do tego dochodzi szereg objawów somatycznych, psychosomatycznych, gdzie pacjenci przychodzą do nas z ogromnymi bólami głowy, zdrętwieniem kończyn, ogromnym poczuciem osamotnienia i lęku – mówi w Radiu Kraków psycholog.
Gość Radia Kraków podkreśla, że każdy pacjent jest traktowany tak samo. Jeden, w wyniku działań wojennych, stracił dom, pracę; inny – kogoś bliskiego albo został poważnie ranny. „Mam wrażenie, że często ograniczamy się do takich poważnych traum, bo najłatwiej o tym mówić: o wojnie, o urwanych kończynach. Tego ludzie chcą słuchać. Ale czy problemem jest to, że ktoś stracił (w wyniku wojny – red.) pracę i teraz musi szukać innej? To po prostu inny kaliber problemu, ale tak naprawdę w gruncie rzeczy też jest bardzo ważny” – tłumaczy psycholog.
Posłuchaj całej rozmowy z mgr Pauliną Tomsią: