- AMS może potem czerpać zyski z reklam, które są na wiatach, czyli tak zwanych citylightów. My wyliczyliśmy, że dla miasta jest to kompletnie nieopłacalne. Jak ta firma w danym roku zainwestuje 100 tysięcy złotych w budowę wiat, po roku ta kwota się zwróci, a w ciągu 20 lat zarobi 20 razy więcej. Umowy są podpisywane na 20 lat. Najlepiej by było, żeby miasto samo stawiało wiaty. Wyjdziemy na tym dużo lepiej, bo potem miasto będzie mogło czerpać korzyści z reklam, które znacznie przewyższają w dłuższym okresie koszt postawienia takiej wiaty - mówi radny Łukasz Gibała.
Miasto odpowiada, że w ramach umowy to firma AMS zajmuje się stawianiem wiat i ich utrzymaniem. Z tej racji miasto nie ponosi żadnych kosztów związanych z przystankami, ale też nie ma prawa do zysków z tytułu reklam.
- Firma AMS za zakup wiat przystankowych w Krakowie, ustawianie ich, naprawę i obsługę ma wyłączność na wynajmowanie powierzchni reklamowych na tych przystankach i zarabianie na tym. Robią to bezkosztowo dla miasta, mają zatem prawo do korzystania z reklam na tych wiatach. To zwrot ich kosztów. Miasto nic nie płaci za wiatę, ale z drugiej strony nie mamy też zysków z działu reklamowego - wyjaśnia Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego.
Urzędnicy nie wykluczają, że w przyszłości wiatami będzie zajmować się miasto. Jednak teraz obowiązują umowy, za których zerwanie grozi kara.
Firma AMS nie chce przekazać Radiu Kraków informacji, ile kosztuje reklama na przystanku w centrum Krakowa i ewentualne utrzymanie przystanków.
Prywatne firmy obsługują wiaty przystankowe także w Warszawie czy Poznaniu.