"Czasami defibrylator jest tuż za rogiem, ale nikt o tym nie wie. Chcemy uniknąć takich sytuacji" - mówi Joanna Sieradzka rzecznik krakowskiego pogotowia ratunkowego.
"W sytuacji, gdy do zatrzymania krążenia dojdzie na przykład na ulicy i osoba, która udziela pomocy zadzwoni tutaj do nas, to wtedy dyspozytor widzi na mapie te defibrylatory, które są gdzieś w pobliżu i może wtedy taką osobę pokierować do takiego miejsca. Na przykład powie - proszę pana, dwie bramy dalej znajduje się firma X i tam jest taki automatyczny defibrylator zewnętrzny, można go wykorzystać" - dodaje Sieradzka.
Obsługa automatycznego defibrylatora jest bardzo prosta. Trzeba wykonać trzy polecenia, które są dyktowane po włączeniu urządzenia - podkreśla Bożena Woźniak-Pachota kierownik szkoły ratownictwa medycznego.
"Jedynka to jest włączenie, czyli urządzenie musi się uruchomić, za tym idzie informacja głosowa co należy zrobić, czyli klejenie elektrod i włączenie wtyczki. Druga to jest informacja, że jest analiza rytmu - tutaj jest graficzny zapis tego mechanizmu zatrzymania krążenia, ale tak przeciętnemu człowiekowi udzielającemu pomocy nie ma takiej potrzeby, żeby informacja była. I trzecia - jeżeli zanalizuje, że rytm jest do defibrylacji - to tutaj mamy guzik do wciśnięcia" - tłumaczy Woźniak-Pachota i dodaje, że najważniejsze w takich sytuacjach, to nie bać się tych urządzeń.
Dotąd dokładna mapa defibrylatorów była dostępna dla osób mających pobraną na telefon specjalną aplikację.
Mapę defibrylatorów przygotowała Fundacja Ratuj Życie. W całej Małopolsce jest ponad 240 takich urządzeń.
(Dominika Baraniec/jp)