Najmłodszą pacjentką, która dostała pompę jest 19-letnia Magda z powiatu myślenickiego. Dziewczyna trafiła na oddział z zapaleniem mięśnia sercowego, zaledwie kilka dni po tym jak urodziła dziecko. Teraz nosi przy sobie pompę, która waży kilka kilogramów i mieści się w pokrowcu, takim, jak na laptopa.
"Ta pompa daje mi życie. Muszę się przyzwyczaić. Nie słychać pracy urządzenia. Jak już chcę sama sprawdzić, jak bije serce, to słyszę takie wirowanie" - mówi Radiu Kraków pacjentka.
"Bez tego zabiegu pacjentka dziś by nie żyła. Złamaliśmy rzeczywiście wszelkie możliwe bariery, bo p. Magda nie jest klasyczną pacjentką do takiego zabiegu. Decyzja zapadła po długich debatach, okazała się słuszna, aczkolwiek dużo bardziej doświadczeni koledzy mieli spore wątpliwości, czy dobrze robimy" - mówi dr Dorota Sobczyk, zastępca dyrektora ds. lecznictwa krakowskiego szpitala.
"Zabieg wszczepienia samej pompy jest bardzo przyjemnym zabiegiem. Trwa około trzech godzin. Musimy do tego zaangażować trzy zespoły, w tym do zadań jednego z nich należy skręcenie takiej pompy" - tłumaczy dr Karol Wierzbicki – kardiochirurg z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.
Zabiegi nie są tanie. Pompa wspomagająca serce kosztuje 80 tysięcy euro, do tego dochodzi też koszt opieki nad pacjentem. Wszystko jednak finansuje NFZ.
Szpital Jana Pawła II wszczepia teraz najwięcej układów wspomagania serca w całej Polsce. Pod względem ilości pacjentów z pompą, będących pod opieką lekarzy, ustępuje mu tylko Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Jego szef, dr Marian Zembala szkoli w tym zakresie krakowskich kardiologów.
(Dominika Panek/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: