"Jeden z rycerzy, białym koniem, popędził czem prędzej do zamku, pod jamę Smoka Wawelskiego. Kociak uciekł niestety- jama tak mu się spodobała, za schronienie mu służyła, że nijak opuścić jej nie chciał. Przez dwa dni kolejne, dzielna straż Wawelu, wrota otworem trzymała, cierpliwie czekawszy, aż mały nicpoń podziemia sam opuści. Niestety na darmo, w planach tego nie miał" - opisuje barwnie całą sytuację jeden z inspektorów KTOZ.
Kociaka udało się w końcu wywabić ze smoczej jamy - "skusił się na pozostawione jedzonko niczym smok wawelski na owieczkę". Kotek dostał na imię Wawel - przydomek Smoczek.