Dotychczas placówki opieki całodobowej, które zatrudniały lekarzy pediatrów otrzymywały dodatkowe punkty przy przyznawaniu kontraktów. Teraz takich punktów nie będzie. Wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz tłumaczy, że powodem takiej sytuacji jest niewielka liczba pediatrów i zapewnia, że równie fachowej pomocy może udzielić nawet najmniejszym dzieciom lekarz rodzinny.
"Niestety musimy powiedzieć "trudno". Nie możemy wymusić na szpitalach, by za wszelką cenę delegowały pracowników do nocnej pomocy. Pamiętajmy też, jaki jest cel takiej pomocy: to postępowanie w przypadku zaostrzenia choroby przewlekłej lub błahego zachorowania. Wszelkie poważne zdarzenia kierowane są na SOR. Nie widzimy więc zagrożenia dla dzieci" - tłumaczy wiceminister.
Innego zdania jest dr Jerzy Friediger, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Jak podkreśla, diagnostyka i leczenie dzieci nieprzypadkowo jest osobną specjalizacją medyczną. "Z chęcią zleciłbym ministerstwu diagnozowanie dzieci. Ciekawe, jak dałoby sobie z tym radę. Mam 43 lata praktyki lekarskiej i zaczynałem pracę w pogotowiu lekarskim, i wiem, jak to wygląda. Nie jestem przekonany, czy każdy jest w stanie zdiagnozować dziecko. Osobiście uważam, że dzieci powinien leczyć pediatra, a dorosłych - internista" - komentuje dr Jerzy Friediger.
Nowych zasad obawiają się też matki najmniejszych pacjentów, które podkreślają, że, zwracając się o pomoc do całodobowej opieki zdrowotnej, chciałyby, żeby ich dzieci były diagnozowane przez właściwie wykwalifikowanych lekarzy. "Dziećmi powinni zajmować się pediatrzy, a nie zwykli interniści. Dziś są tak różne choroby i tak różne możliwości diagnozy, że na pewno wolałabym udać się z chorym dzieckiem właśnie do pediatry" - dodają mieszkanki Krakowa.
Taka sytuacja może skutkować jednym: ogromnymi kolejkami do całodobowej przychodni, w której przyjmuje pediatra. Problem z dostaniem się do niego może nasilić się już w okolicy listopada, kiedy w sezonie grypy i przeziębień zacznie brakować miejsc w zwykłych przychodniach i mali pacjenci będą odsyłani do placówek całodobowych.
(Joanna Orszulak/ew)