Analizowany w ostatnim czasie pomysł wygaszania miejskiego oświetlenia między godz. 1 w nocy a 4 rano miał przynieść miastu oszczędności rzędu około czterech milionów złotych w skali roku. Wyjątkiem miały być latarnie przy przejściach dla pieszych. Jednak jak mówi Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa, okazało się niemożliwe pozostawienie tylko niektórych lamp:
Oświetlenie uliczne jest podłączone do oświetlenia również przejść dla pieszych i w momencie, gdybyśmy wyłączyli latarnie, to też zgasłoby światło przy przejściach dla pieszych i tym sposobem te przejścia przestałyby być widoczne, a to byłoby niebezpieczne.
Dariusz Nowak dodaje, że miasto od początku mówiło o rozsądnym i logicznym oszczędzaniu. Wyklucza sytuacje, kiedy mieliby na tym ucierpieć mieszkańcy Krakowa.
W ramach oszczędności między innymi krócej pracują wszystkie jednostki Urzędu Miasta Krakowa i instytucje kultury. Miasto ma dodatkowy plan rezerwowy w razie kryzysowej sytuacji.