Urzędnicy chcieli zmienić charakter działek, za co firma musiałaby zapłacić dziewięć milionów złotych. Koniec końców stanęło na niższej kwocie. - "Lepszy rydz, niż nic. Miasto postąpiło bardzo rozsądnie – ocenia radny Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków.
Gdyby sprawa trafiła do sądu deweloper nie mógłby sprzedawać wybudowanych już mieszkań do momentu uprawomocnienia się wyroku. Stąd ugoda z Urzędem Miasta, dzięki której do Skarbu Państwa trafi 5,5 miliona złotych. Pięć procent z tej sumy, z automatu zasili miejski budżet.
W tle pojawia się też przepychanka z uchwalaniem planu miejscowego dla tego rejonu. Gdyby plan został uchwalony, przeznaczenie gruntów zostałoby zmienione z automatu bez kosztów dla dewelopera. "Gdyby plan miejscowy został uchwalony, deweloper nie zapłaciłby ani złotówki. Szkoda, że planu nie udało się wcześniej uchwalić, aczkolwiek udało się uratować trochę pieniędzy dla miasta, a te będą mogły zostać zainwestowane na cele społeczne" - mówi Radiu Kraków Grzegorz Stawowy, radny Platformy Obywatelskiej.
Jak podkreślają radni uchwalony w lutym plan miejscowy de facto sankcjonuje stan faktyczny, jakim jest gęsta zabudowa kwartału. Jedyne, co chroni, to projekt powstania w tym miejscu hektarowego parku.
(Jakub Kusy/ew)