Drzewo runęło, bo jego korzenie było zainfekowane przez grzyb, podczas porywistych podmuchów wiatru straciło statyczność.
Jak dodaje Mikolaszek, pozostałości po drzewie muszą być całkowicie usunięte, aby grzyb nie zainfekował rosnącego obok, równie sędziwego buka.
To już drugi podobny przypadek - podczas jednej z poprzednich wichur zwalił się inny pomnik przyrody, charakterystyczny kasztanowiec ze Wzgórza Wawelskiego.