Jak informuje Radio Kraków prokurator Oliwia Bożek-Michalec, zostali przesłuchani świadkowie i śledztwo stanęło w miejscu, bo... nie można znaleźć biegłego, który oceni czy karp cierpiał, czy nie.

- Śledztwo jest prowadzone w kierunku znęcania się nad zwierzętami, karpiem. Przesłuchiwani byli świadkowie. Teraz jest problem z odnalezieniem biegłego ichtiologa, który by jeszcze posiadał wiedzę neurologiczną. On by musiał się wypowiedzieć, czy doszło do znęcania się, czy nie. Kluczowe tutaj jest, czy karpie odczuwały ból, czy nie - mówi prokurator Bożek-Michalec i dodaje, że jeśli biegły się nie znajdzie, śledztwo może zostać umorzone.

Jednocześnie na uczelni zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec doktor. Zostało jednak umorzone, a wykładowczyni od początku tego roku akademickiego znów prowadzi zajęcia.

- Pani doktor wróciła na zajęcia, prowadzi zajęcia ze studentami. Postępowanie zostało zakończone, sprawa została umorzona. Protokół został przesłany do prokuratury. W wyniku tego postępowania, złożonych wyjaśnień, analizy dokumentacji nie wykazano nieprawidłowości w przeprowadzonych zajęciach - mówi rzecznik Uniwersytetu Rolniczego, Izabella Majewska.

Jak dodała rzeczniczka, brak jest jednoznacznych przepisów regulujących sposób uśmiercania ryb. To był jeden z argumentów, dlaczego postępowanie dyscyplinarne zostało umorzone.

"Na oczach studentów piłuje nożem głowę karpia przez 30 sekund"

Przypomnijmy, w grudniu 2023 roku na zajęciach Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie lekarka weterynarii zabijała karpia w sposób niezgodny z wytycznymi naukowymi Unii Europejskiej i ustawą o ochronie zwierząt - alarmowała Fundacja Viva!, która otrzymała anonimowe nagranie z ćwiczeń ze studentami.

Według informacji Fundacji udostępniony film powstał w listopadzie podczas zajęć ze studentami w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

"Lekarka weterynarii na oczach studentów piłuje nożem głowę karpia przez 30 sekund. Bez uprzedniego ogłuszenia, czego wymagają przecież przepisy. Na filmie nagranym 30 minut później ta sama ryba, z masywną raną głowy, wciąż oddycha. Cały ten zapis jest obrazem niewyobrażalnego cierpienia. Jest to tym bardziej szokujące, że czynu tego dokonała lekarka weterynarii z wieloletnim stażem w pracy z rybami, na zajęciach ze studentami" – opisała udostępnione nagranie z zajęć Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!, w komunikacie rozesłanym w grudniu 2023 roku do mediów.

Fundacja przypominała, że ustawa o ochronie zwierząt chroni przed bólem i cierpieniem wszystkie kręgowce. Podkreśliła też, że karpi nie wolno zabijać bez wcześniejszego ogłuszenia. Według informacji Fundacji ryby dostarczone na zajęcia miały być także trzymane w nieodpowiednich warunkach - w pojemniku, w którym nie były w stanie przyjąć naturalnej pozycji ciała, a także w zbyt małej ilości wody, która nie była natleniana.