-Należy przygotować przede wszystkim programy wspierające na dużą skalę wymianę palenisk węglowych - przekonywał.
Do 2018 roku w mieście ma nie być już ani jednego węglowego pieca. Zakłada to wieloletni wojewódzki program ochrony powietrza. Kazimierz Chrzanowski nie wierzy jednak, że problem uda się rozwiązać w tak krótkim czasie. Jego zdaniem jednak wyznaczenie terminu jest niezbędne, bo będzie działać mobilizująco.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Kazimierzem Chrzanowskim:
Być może Kraków będzie pierwszym miastem, które zakaże palenia węglem. To do 2018 roku zakłada małopolski program ochrony powietrza. To nieuniknione?
-Moim zdaniem tak. Z jednej strony wprowadzenie uchwały, projektów, nakazów, zakazów nie zmieni. W ślad za taką uchwałą potrzebny jest program informacyjny, uświadamiania społeczeństwa, dofinansowania do wymiany pieców. To jest bardzo ważne, jeśli chodzi zarówno o zdrowie społeczeństwa jak i zabytki miasta. Jesteśmy jednym w nielicznych miast w Polsce, gdzie stężenie tych szkodliwych związków chemicznych w powietrzu jest najwyższe.
Myśli pan, że ta perspektywa 5-letnia jest wystarczająca. Uda się to zrobić do 2018?
- Myślę, że to zbyt krótki czas, ale trzeba postawić jakieś końcowe terminy. To wszystko wymaga konsultacji społecznych, dyskusji i analiz.
Taką analizę przeprowadzili między innymi eksperci Klubu Jagiellońskiego, zwrócili uwagę, że mieszkańcy muszą w tym partycypować. I to podali 50 na 50. Połowę miasto, połowę mieszkańcy.Co pan o tym myśli?
-Oczywiście, że tak, to nie jest tak, że miasto musi wyłożyć na to 100 procent. Tu muszą zbiegać się rożne finanse. Być może pomoc miasta, fundusze europejskie, prywatne, MPEC... Może tez fundusze z zabytków Krakowa.
Mówimy o Krakowie, ale Zakopane, Nowy Sącz, Oświęcim...
- Tak, dlatego to temat, który powinien być jednym z najważniejszych tematów. Jeżeli nawet tego nie zrobimy to od bodajże 2020 roku będziemy musieli płacić kary do Unii Europejskiej.
Smog jedna sprawa, druga odpady. Dziś będzie tłumaczył się prezes MPO. Na co powinien zwrócić uwagę?
- U mnie na osiedlu ten proces wdrażania ustawy śmieciowej przebiega raczej bez problemów. Stoją nadal tzw. dzwony, są dwa kosze na szkło i papier oraz ten trzeci, gdzie można wszystko.
Podejrzewam, że mieszka pan tam, gdzie wygrało MPGO.
- Owszem. Ale ważne jest to, że wdrożenie takiej procedury wymaga lat, a nie kilku dni. I pewnie bylibyśmy bardziej zaawansowani, gdyby ta procedura zaczęła się wcześniej.
Pamiętajmy, że samorządy miały 2 lata.
- Tak, trzeba powiedzieć, że gminy zbyt późno rozpoczęły cały proces przygotowawczy. Najważniejsza jest teraz cierpliwość i zrozumienie.
Gdyby spełniły się marzenia posła SLD Romualda Ajchlera, żeby posłowie otrzymywali dodatkową emeryturę sejmową. To ile miałby pan za te 3 kadencje? Liczył pan to?
- Nie liczyłem, i nie sądzę, żeby w obecnym czasie, kiedy jest mnóstwo spraw, kryzys, niskie płace, bezrobocie, żeby był klimat na przyjęcie ustawy emerytalnej poselskiej. Myślę, że są ważniejsze sprawy zarówno w kraju jak i mieście. Ta sprawa może poczekać.