Remont rozpoczął się późną wiosną i zakończone są już prace pod powierzchnią ziemi. Teraz przyszedł czas na to co na zewnątrz - ułożenie bruku oraz zasadzenie zieleni. Jednak remont tak starej, kilkusetletniej ulicy nie mógł obyć się bez niespodzianek. Znacznie więcej czasu niż planowano zajęły prace archeologiczne.
„Okazało się, że studnie i zbiorniki wodne posadowione są do blisko 3 metrów głębokości, więc wykopy musiały odbyć się ręcznie. Także ręcznie zrywany był stary bruk bazaltowy, dość cenny i którego 20% będziemy musieli wbudować z powrotem. Te prace już zakończyliśmy. Teraz przystępujemy do układania kostki granitowej i montowania ławeczek” - mówi Jerzy Marcinko, zastępca prezesa ds. inwestycji miejskich PEC.
Przede wszystkim ma to być „Zielona Krupnicza”. „Ale wychodzimy od tego, co pod ziemią. Stąd zamontowaliśmy zbiorniki na ziemię opadową, a dzięki specjalnym korytkom woda z nawierzchni będzie spływała do ogrodów deszczowych. Pojawią się oczywiście elementy małej architektury: ławki, ławy wyniesione, które będą częściowo donicami i rzecz jasna zieleń” - wylicza Jarosław Tabor z Zarządu Zieleni Miejskiej.
Jeśli chodzi o zieleń, to po obu stronach ul. Krupniczej łącznie pojawi się 36 drzew – olsze i wiśnie. Pojawią się też wyniesione ogrody deszczowe, w których będą rosły byliny i trawy.
Archeologowie ocenili, że historia ulicy Krupniczej sięga nawet XIV wieku. Jak przyznają, prace tutaj to jedna wielka niespodzianka. „Największą był budynek, który pojawił się między ul. Szujskiego i Loretańską. Będziemy szukać ikonografii Garbar i być może uda się ustalić jak wyglądał ten budynek” - mówi archeolog Justyna Jarosz-Romaniec. „Znaleźliśmy dużo przedmiotów świadczących o życiu ludzi tutaj, to głównie części strojów, ale i uprzęży końskich” - dodaje.
Renowacja zakłada stworzenie miejsca przyjaznego mieszkańcom. Efekty prac mają być widoczne z tygodnia na tydzień. Natomiast Krupnicza oficjalnie ma zostać otwarta w listopadzie.