Według śledczych, o nieprawidłowościach przy budowie placu świadczy jakość wykonanych robót. W ciągu ostatnich 9 lat naprawiany był tak często, że koszty poprawek przewyższyły już wartość pierwotnego remontu.

Śledztwo wykazało między innymi, że za sprawą Jana T. rozliczone miały zostać prace, które nigdy nie zostały wykonane. Miasto zapłaciło na przykład za montaż specjalnych siatek poprawiających jakość nawierzchni, których jak się okazało po odwiertach dokonanych na zlecenie prokuratorów, nigdy nie użyto. Oprócz tego z pieniędzy podatników zapłacono za wynajęcie kilku profesjonalnych pomp wodnych, tymczasem używana była jedna i to w dodatku najbardziej podstawowa.  Dodatkowo ZDiK na polecenie Tajstera bez odpowiednich pozwoleń rozszerzyło budowę placu o drogę dojazdową do mostu.

Jan T. jest rekordzistą wśród krakowskich urzędników, jeśli chodzi o liczbę skierowanych przeciwko niemu aktów oskarżenia. Na przestrzeni lat uzbierało się ich już 11. "Od 2008 roku do chwili obecnej, przeciwko Janowi T. skierowano kilka aktów oskarżenia. W tym miedzy innymi o znęcanie się psychiczne nad pracownikami, molestowanie seksualne pracownic, kilka przypadków korupcji i w zakresie nieprawidłowości w organizowaniu zamówień publicznych na remont siedziby Zarządu Dróg i Komunikacji, konserwacji podziemi Rynku i zmiany organizacji ruchu z okazji wizyty papieskiej w 2006 roku" - mówi Wojciech Nowak, prokurator prowadzący sprawę Jana T.

T. został już ukarany za fatalną organizację "akcji zima" w Krakowie w 2005 roku, w dalszym ciągu toczą się sprawy między innymi o mobbing i molestowanie pracowników, wymuszanie wystawiania fałszywych dokumentów i przyjmowanie łapówek. W ramach tych śledztw Jan T. spędził w areszcie blisko 2 lata. Wyszedł na wolność po wpłąceniu kilkuset tysięcy złotych kaucji.

Byłemu dyrektorowi Zarządu Dróg i Komunikacji grozi do 10 lat więzienia.

 

 

 

(Karol Surówka/ko)