Lokal serwuje między innymi: zupy, tortille, pierogi, makarony i ciasta. Jak przyznaje jego właściciel Bartosz Kozieł, w gastronomii bywa różnie. Jedne dni są lepsze, drugie gorsze. Gorsze oznaczają, że jedzenia nie udało się sprzedać. Co najczęściej zostaje? "Najczęściej zupa i kanapki, tak zwane buły dnia, które rano na bieżąco robimy dla klientów" - mówi Kozieł.
Dzięki akcji „zerowaste”, którą lokal zainicjował niespełna dwa tygodnie temu, to co zostaje, można kupić za złotówkę. "Ostatnio była taka sytaucja, że była zupa, krem z cukinii. Dostawałam o nią telefony. Cały czas jest zainteresowanie. Coraz więcej klientów widzimy po 20.00. Wyprzedajemy nasze rzeczy między 20.00 i 21.00. Od tego czasu raczej nie wyrzucamy jedzenia. Zarządca też się cieszy, bo jest mniej worków w koszu, który jest mały" - mówi obsługa lokalu..
Jak przyznaje Bartosz Kozieł, nie jest toe marketingowy chwyt, ale nowoczesne podejście do zarządzania biznesem i nauka ekologii, która Polakom się przyda. Jak wynika z danych Greenpeace, Polska marnując rocznie 9 mln ton żywności, zajmuje pod tym względem w Unii Europejskiej niechlubne piąte miejsce w statystykach. Roczny dług ekologiczny Polska wyczerpuje już w maju.
- To moment, w którym zaczynamy konsumować na kredyt. Do tego czasu zjedliśmy zasoby, które w ciągu roku natura może wytworzyć. Zaczynamy konsumować to, co powinno zostać dla kolejnych pokoleń - mówi Katarzyna Karpa-Świderek z Fundacji WWF.