7 kwietnia odbędą się wybory samorządowe a 21 kwietnia ewentualna II tura w wyborach na prezydentów, burmistrzów i wójtów. Urzędujący w Krakowie od niemal 22 lat prezydent Jacek Majchrowski w ubiegłym roku ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję.
W Krakowie o urząd prezydenta walczy dziewięciu kandydatów. Czterech to posłowie: Konrad Berkowicz (Konfederacja, KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy), Łukasz Kmita (PiS, KW Prawa i Sprawiedliwości), Rafał Komarewicz (Polska 2050, KWW Rafała Komarewicza Kraków Trzecia Droga), Aleksander Miszalski (PO, KWW Koalicja Obywatelska). Nienależący do partii politycznych, ale startujący z poparciem polityków, to: radny i aktywista miejski Łukasz Gibała (KWW Łukasza Gibały – Kraków dla Mieszkańców) - poparła go partia Razem oraz I zastępca prezydenta ds. polityki społecznej i komunalnej Andrzej Kulig (KWW Andrzeja Kuliga „Ku przyszłości”) – rekomendowało go PSL. Jako bezpartyjni i bez poparcia politycznego startują: Adam Hareńczyk (KWW Zjednoczeni dla Krakowa) – prawnik, przedsiębiorca, aktywista miejski; Stanisław Mazur (KWW Stanisława Mazura) – politolog, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego. W ostatnim momencie na start zdecydował się wiceprezydent miasta ds. zrównoważonego rozwoju Jerzy Muzyk (KWW Samorządny Kraków).
W rozmowie z PAP Jarosław Flis zauważył, że wybory prezydenckie w Krakowie są tzw. wyborami „otwartymi”: obecny włodarz nie startuje, a liczba kandydatów na jego miejsce jest większa niż w przeciętnych wyborach, w których „racjonalna” liczba kandydatów to trzech, czterech.
Wybory samorządowe odbędą się też niecałe sześć miesięcy po wyborach parlamentarnych, w wyniku których nastąpiła zmiana władzy, lecz także osłabła polaryzacja – łączny wynik PO i PiS w Krakowie był tak niski, jak nigdy po 2001 r. „Przy tak niskiej polaryzacji szanse kandydatów są bardziej wyrównane i zwiększa się liczba tych, którzy mają szanse na wejście do II tury” – zaznaczył Flis.
Zapytany o prawdopodobny wynik wyborów ocenił, że „zaskoczeniem byłoby, gdyby te wybory zostały rozstrzygnięte w jednej turze”. „Przy takim rozproszeniu poparcia ostateczny wynik jest jednak zawsze nieprzewidywalny” – dodał.
Jak zauważył, elektorat najsilniejszej partii w Krakowie, Platformy Obywatelskiej, jest podzielony na pół pomiędzy radnym Łukaszem Gibałą, a posłem Aleksandrem Miszalskim. Jak zaznaczył, mimo że dla władz PO Gibała jest konkurentem, to dla elektoratu PO Gibała to nie wróg, a „nasz”.
Powołując się na dotychczasowe sondaże Flis ocenił, że Gibała ma niemal pewne wejście do II tury. Pytaniem pozostaje – dodał – czy jego kontrkandydatem będzie Miszalski, czy Kmita, czy jeszcze inny kandydat.
Według eksperta, jeżeli Miszalski znajdzie się w II turze, to Gibała będzie mógł dodatkowo liczyć na głosy wyborców PiS, którzy będą przeciwko PO. Jeżeli Kmita - to Gibała „może świętować”, ponieważ wystawienie przez PiS tego kandydata to „kuriozum” - uważa Flis. Kmita jest słabo rozpoznawalny, nie mieszkał w Krakowie, nie był tu choćby radnym - zauważył.
Jarosław Flis zwrócił uwagę na słabość obozu Jacka Majchrowskiego. „Nie zbudował swojego obozu jak np. Tadeusz Ferenc w Rzeszowie, gdzie silna grupa radnych poparła Konrada Fijołka w wyborach jako następcę Ferenca” – podkreślił socjolog. „Kandydowanie dwóch wiceprezydentów pokazuje skalę słabości obozu Jacka Majchrowskiego. Ta słabość wzmacnia konkurencję” - zaznaczył.
„Spoilerem” - kandydatem bez szans na zwycięstwo, lecz przesądzający o tym, który z pozostałych wygra - ekspert określił wiceprezydenta Jerzego Muzyka, który w ostatnim momencie zgłosił kandydaturę, stając się tym samym rywalem dla popieranego przez Majchrowskiego innego wiceprezydenta – Andrzeja Kuliga. „Trudno sobie wyobrazić, żeby (Jerzy Muzyk) przeszedł do II tury, a na pewno jego kandydatura nie ułatwi przejścia do niej Andrzejowi Kuligowi” – powiedział ekspert.
Zapytany, czy prezydent bezpartyjny, np. Stanisław Mazur lub Adam Hareńczyk, nie byłby lepszą opcją dla krakowian ocenił: „Partyjność w II turze jest obciążeniem, lecz w I turze deklarowana +bezpartyjność+ sama w sobie nie jest atutem, jeśli takich kandydatów jest wielu. Jest natomiast atutem doświadczenie w rządzeniu w niezależnych instytucjach, co jest przypadkiem Stanisława Mazura, rektora Uniwersytetu Ekonomicznego”. Według Flisa poparcie krajowych partii pozwala zaistnieć „lecz elektorat nie jest wierny”.
„Może być jak było w Rudzie Śląskiej w 2002 r. w wyborach przedterminowych, kiedy startujący poseł PiS nie wszedł do II tury, bo walczyło ze sobą dwóch wiceprezydentów” – zauważył ekspert. Innym przykładem przywołanym przez profesora UJ są wybory na prezydenta Krakowa w 2010 r.: Andrzej Duda nie przeszedł do II tury, kiedy PiS było „w dołku” po przegranych wyborach prezydenckich.
Flis zapytany, czy poparcie polityków szczebla centralnego pomaga kandydującym posłom ocenił, że „to raczej pocałunek śmierci, zwłaszcza w II turze”. Wyraził także zdziwienie kandydaturą posła Rafała Komarewicza (Polska 2050). „Tutaj szanse są rzeczywiście teoretyczne. Interesy partii, która w wyborach koniecznie chce zaistnieć, najwyraźniej nie pomagają w realnej ocenie sytuacji – ocenił.
Podsumowując Jarosław Flis stwierdził, że debaty prezydenckie mogą mieć istotny wpływ na wyniki wyborów. Jak przypomniał, w 2002 r. debata w Telewizji Kraków przed II turą wyborów pobiła rekordy oglądalności w historii tej telewizji. „Ta debata przesądziła o ostatecznym wyniku wyborów. Wszystkim wydawało się, że Józef Lasota jest oczywistym faworytem. A Jacek Majchrowski wyjątkowo dobrze wypadł podczas debaty i ostatecznie wygrał wybory” – powiedział Jarosław Flis.