Jest kilku kandydatów, którzy mogliby rywalizować z Jackiem Majchrowskim: Małgorzata Jantos, Bogusław Sonik i Janusz Sepioł. Szef krakowskiej i małopolskiej PO nie chce nikogo faworyzować, choć według niego, to Janusz Sepioł jest jednym z tych "dobrych kandydatów". - Jeśli jednak wygra Jacek Majchrowski, to będziemy z nim rozmawiać - dodaje.

Zapis rozmowy:



Nadal trzyma się pan pomysłu prawyborów przed wyborami prezydenckimi w Krakowie?

- Tak. Jest to decyzja zjazdu krakowskiego, podjęta jednogłośnie. Jestem przekonany, że to najlepsze rozwiązanie. Tylko wtedy jesteśmy w stanie zmobilizować całe środowisko do poparcia tego kandydata bądź kandydatki. Pojawiają się różne nazwiska, jest ich kilka na giełdzie, które mają szansę powalczyć o prezydenturę. Myślę tylko o tym, kiedy zrobić prawybory. Wiele środowisk namawia mnie, żeby zrobić je tuż po wyborach do Europarlamentu.

Mówi pan, że jest większa giełda nazwisk. Małgorzata Jantos, Bogusław Sonik, Janusz Sepioł?

- Tak jest. Parę osób zwróciło się do nas, że Sepioł może być naszym kandydatem. Rozważam ten pomysł. Decyzję podejmą jednak wszyscy członkowie PO. Oni mają swój rozum i będzie to przemyślane.

Która kandydatura byłaby według pana najpoważniejsza?

- Nie powiem, co uważam. Jestem przewodniczącym, faworyzowanie którejś z tych osób wskazywałoby innym osobom kogo mają poprzeć. Każda osoba się nadaje i może pokazać taki wizerunek Krakowa, który by odpowiadał wyzwaniom na lata 201-2018.

Zatem dopytam: Janusz Sepioł?

- On jest jednym z dobrych kandydatów.

To jest trójka. Jest jeszcze ktoś?

- Być może będą inne kandydatury, może spoza środowiska PO, ale nam sprzyjające. Jest jeszcze czas. Decyzja będzie niedługo i podejmą ją wszyscy członkowie PO. Jesteśmy w stanie wygrać te wybory.

Myśli pan, że prezydent Majchrowski truchleje na myśl o starciu Małgorzaty Jantos z Januszem Sepiołem i Bogusławem Sonikiem?

- Nie, prezydent jest faworytem, o tym wiemy. On jest prezydentem trzecią kadencję. Wiele rzeczy zrobił dobrze, kilka rzeczy się nie udało. Jako PO jesteśmy z nim umówieni, że do końca tego cyklu samorządowego wspieramy dobre inwestycje dla Krakowa.

Nie myśli pan, że lepiej byłoby się dogadać z prezydentem i go poprzeć, zamiast wystawiać własnego kandydata?

- Prezydent wywodzi się ze środowiska lewicowego. My jesteśmy umówieni, że projekt samorządowy wypełnimy, a co do kolejnego to zobaczymy, co będzie w wyborach. Jak wygra Jacek Majchrowski, to będziemy z nim rozmawiać.

Może to byłaby mniejsza kompromitacja, żeby się dogadać niż po raz kolejny przegrać?

- Od wielu kadencji wiemy, że urzędujący prezydent ma przewagę w dużych miastach. Zwykle wygrywają ci, którzy już nimi wcześniej byli. Tak jest w Poznaniu, Wrocławiu i innych miejscach. Nie jest to jednak osoba nie do pokonania, ale ma taki potencjał, że trudne będzie przekonanie krakowian do innej osoby. Zarówno PO jak i PiS wystawią swoich kandydatów. To największe partie, one potrafią przedstawić swoją wizję.

Nie czuje się pan winny, że przez lata krakowska PO była zajęta przede wszystkim wycinaniem kontrkandydatów? Efektem jest brak poważnego kandydata. Pan był w tej Platformie.

- Tak, byłem, ale nie widziałem żadnego wycinania.

A Paweł Sularz, Łukasz Gibała?

- Tak, były różne osoby, część odeszła z PO, ale wewnętrzne życie partii jest oparte na rywalizacji. Każdy ma jakiś pomysł. Ja wygrałem wybory w Krakowie zdecydowanie, to się rzadko zdarza. Miałem ponad 80% głosów. Mam mandat do tego, żeby starać się to poukładać tak, żeby było sensownie. Ja wyjdę do ludzi z ofertą, żeby to oni wybrali kandydata na prezydenta.