"Zabrakło polityki informacyjnej, pokazania, co taka impreza może przynieść mieszkańcom Krakowa". Majcher zapewniał jednocześnie, że inwestycje, które miały przyspieszyć przed igrzyskami, zostaną zrealizowane, choć nieco się odwleką. Burmistrz Zakopanego zapowiadał też w porannej rozmowie Radia Kraków, że miasto ponownie rozpocznie starania o organizację mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 2021 roku.

Zobacz też: Podhale zszokowane decyzją krakowian i Krakowa

Zapis rozmowy Jacka Bańki z burmistrzem Zakopanego, Januszem Majcherem.

Jest pan wściekły na Kraków z powodu odrzucenia idei ZIO?

- Nie jestem wściekły, szanuje tę decyzję. Mam niedosyt. Chciałem, żeby decyzja była inna.

Niedosyt mają władze Podhala czy mieszkańcy też?

- Mieszkańcy też. Rozmawiałem z wieloma ludźmi i są zawiedzeni. Szanujemy jednak decyzję referendalną, ona jest ważna i my się podporządkujemy.

Może jest tak, że samorządowcy również przestali nadążać za nastrojami społecznymi i trzeba się z tym pogodzić?

- Być może tak. Mieszkańcy zdecydowali, że nie chcą ZIO. To trzeba uszanować. Mam jednak odmienne zdanie na temat organizacji Igrzysk.

Kiedyś zakopiańczycy nie poszli do referendum w sprawie odwołania pana ze stanowiska burmistrza. Wtedy pan ich chwalił za to, że nie dali się nabrać na hucpę. Te same słowa można odnieść do krakowian.

- Ja mam odmienne zdanie. Uważam, że jest wiele zaniechań także z mojej strony. Byłem członkiem komitetu organizacyjnego. Powinniśmy przygotować odpowiednio całą ideę, pokazać, na czym to polega, jakie są skutki organizacji takiej imprezy. Tej polityki informacyjnej zabrakło w stosunku do mieszkańców Krakowa.

Czyli uderza się pan w pierś.

- Tak. Od początku identyfikowałem się z ideą ZIO, ale zostaliśmy pokonani. Biję się w piersi, bo z mojej strony też były zaniechania.

Prezydent Majchrowski mówił wczoraj, że strona rządowa też nie była partnerem, nikt nie wspierał tej idei. Może robiliśmy sobie zbyt duże nadzieje a mieszkańcy powiedzieli „sprawdzam”?

- Nie chciałbym nikogo obarczać. Wśród nas są największe zaniechania. My mieliśmy przekazać ideę mieszkańcom. Przede wszystkim pokazać zyski i koszty. Wtedy inaczej mieszkańcy by na to spojrzeli.

Co z innymi samorządami?

- Na Podhalu jest inna atmosfera. My wiemy, co przynoszą wydarzenia sportowe. Mamy skoki narciarskie od lat i to się przekłada na dochody mieszkańców. Nie ulega dla nikogo tutaj wątpliwości, że wielkie imprezy najlepiej promują miasto.

Decyzja krakowian odbije się na jakości życia w regionie i Zakopanem?

- Odbije się tak, że te inwestycji z tytułem „na olimpiadę” się odwleką, ale będą zrealizowane. To, co my przygotowywaliśmy, ma szanse realizacji. Mówię o przebudowie zakopianki, która jest najgorszą drogą krajową w Polsce. Jeżdżę dużo po Polsce i czegoś takiego nie ma. Podobnie z infrastrukturą sportową. Mamy przygotowane trasy biegowe i one będą zrobione. Chodzi także o tor lodowy, remont średniej skoczni. One by były szybciej zrobione pod ZIO, ale tak czy siak muszą być wykonane.

Słyszymy też, że Zakopane chce zabiegać o mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w 2021 roku.

- My przerwaliśmy te starania, bo baliśmy się, że może to się negatywnie odbić na idei ZIO. Musimy do tego wrócić. To wielka promocja Polski. Widzieliśmy to po Euro. Największa oglądalność skoków narciarskich jest w Polsce. Ludzie lubią takie wydarzenia i się tym fascynują.

Kiedy ten wniosek mógłby zostać złożony?

- W najbliższym możliwym terminie. Jesteśmy do tego przygotowani. Mamy zaplecze i doświadczenie.

Zacznie pan od referendum?

- Nie. Mamy poparcie, ale przy tej okazji uważam, że przegapiliśmy ostatni czas. Nie przygotowaliśmy ludzi do prostych referendów w sprawach, których nie może rozstrzygnąć rada. To się u nas nie przyjęło. Większość referendów to odwołanie burmistrzów. Obalam mit, że referenda są drogie. To kilkadziesiąt tysięcy w przypadku Zakopanego. Powinniśmy to wykorzystywać.

Gdyby pan chciał przeprowadzić referendum ws. parku kulturowego, to wybory samorządowe nie byłyby dobrym terminem ku temu?

- Absolutnie nie. To kontrowersyjna sprawa, ale w takiej kwestii powinno być w Zakopanem referendum. Wydaje się, że większość chce, żeby Krupówki były pozbawione reklam i ciuchów. Handel powinien wrócić do sklepów. Tak jest na świecie. Być może w takiej sprawie powinno być referendum.

Gdyby się pan decydował to kiedy?

- Czas przedwyborczy nie jest dobrym czasem. Każdy powie, że to kampania.

To może przy okazji wyborów prezydenckich?

- Należałoby przyzwyczaić ludzi, że referendum jest normalne. Jak nie idziesz, to nie decydujesz. Jak dajesz głos, to masz możliwość wyboru. To kwestia normalnej sytuacji demokratycznej.

Czytam, że starosta tatrzański mówi o kolejnym wniosku o ZIO. Igrzyska miałyby być organizowane przez Zakopane, Słowację i Lwów. To żarty?

- Trudno się odnieść. Analizowałem nasz wniosek, który był solidnie zrobiony i to jest ogrom prac. Żeby on znalazł uznanie w Komitecie Olimpijskim, to musi być tak zrobiony. Możemy snuć marzenia, ale same koszty przygotowania wniosku są dla Zakopanego ogromne. Musielibyśmy zadbać o jego finansowanie.

Czyli na razie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym?

- To jest w naszym zasięgu.

Słyszałem, że śnieg się ostatnio pojawił w Zakopanem.

- Przed domem mam stertę gradu z wczoraj, ale w górach jest śnieg.

Czyli ze śniegiem nie będzie problemu?

- Dzisiaj techniki śnieżenia są tak nowoczesne, że ze śniegiem w lipcu nie będzie problemu.


Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki: