Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

J. Majcherek: „Święto zamiast łączyć, antagonizuje”

  • Kraków
  • date_range Poniedziałek, 2013.11.11 07:18 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:49 )
„Takie święta powinny być obchodzone jako święta wspólnego przeżywania radosnych chwil. To jest święto radosne, powinniśmy świętować razem.” – mówił w rozmowie porannej Radia Kraków profesor Janusz Majcherek, socjolog z Uniwersytetu Pedagogicznego

źródło: www.ifis.up.krakow.pl


Polacy historie przeżywają zbyt intensywnie, ona nas dzieli, szcześliwe narody do historii nie wracają. -tak osobne pochody i uroczystości niepodległościowe różnych środowisk politycznych ocenił w Radiu Kraków profesor Janusz Majcherek. Socjolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie dodał, że krajach takich jak Stany Zjednoczone, czy Francja świętowanie ma pokazać wielkość i triumf narodu. U nas tego brakuje.

W Polsce brakuje też konstruktywnych ruchów obywatelskich i patriotyzmu rozumianego jako wywiązywanie się z obowiązków obywatelskich takich jak choćby płacenie podatków - dodał Majcherek - W tym przypadku zawiniła historia. Zarówno rozbiory i PRL sprawiły, że Polakowi jest trudno utożsamić się z państwem. Było ono albo zaborcze, albo nie nasze.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Januszem Majcherkiem, socjologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Zawsze 11 listopada słyszymy apele o jedność i wspólne świętowanie tego dnia. Może to dobrze, że mamy alternatywne obchody Święta Niepodległości?

- Nie sądzę. Takie święta powinny być obchodzone jako święta wspólnego przeżywania radosnych chwil. To jest święto radosne, powinniśmy świętować razem. Najgorsze jest to, że grupy świętują przeciwko sobie. Święto zamiast łączyć, antagonizuje i rozbija wspólnotę.

Może te alternatywne sposoby świętowania pokazują jak ważna jest dla nas historia?

- Nie. One pokazują jak historia nas dzieli. To jest związane ze specyfiką naszego przeżywania historii. To przeżywanie jest zbyt intensywne. Szczęśliwe narody do historii nie wracają. Tam teraźniejszość i bieżące zajęcia absorbują ludzi tak, że refleksja historyczna jest słaba. Jeśli jest to bywa krytyczna a nie tak martyrologiczna jak w Polsce. W takich krajach jak Francja czy USA, świętowanie ma pokazać wielkość i triumf narodu. U nas tego brakuje.

Może mimo wszystko w tych różnych sposobach świętowania jest jakaś refleksja historyczna pojmowana na różne sposoby?

- Nie bardzo wierzę w inspirującą rolę takich świąt w dyskusjach historycznych. One powinny się odbywać na co dzień, a nie od święta i raczej w salach seminaryjnych. Jeśli już się odbywają w przestrzeni publicznej, to w kwestiach dotyczących momentów znaczących, które wpływają na bieżącą historię. Nie bardzo mi się wydaje, żebyśmy dzisiaj mieli roztrząsać sprawy związane z potopem czy z rozbiorami. Chociaż te ostatnie mogą mieć znaczenie. Klęski powinny nam dawać do myślenia. Powiedzmy jasno, Święto Niepodległości nie jest klęską. Powinniśmy szukać w nim źródła do radości.

Może chodzi o to, że historia współczesna nie została przerobiona w szkole? Tam zwykle się uczymy do II wojny światowej bo na więcej nie ma czasu. To, co było później to domena polityków, publicystów i świata mediów.

- Ja się zastanawiałem czy nie powinniśmy pójść drogą Normana Davisa, który w jednej z książek pokazał najpierw czasy współczesne i na tym oparł refleksję jak to się stało, że mamy taką Polskę jaką mamy. Żeby wyjaśnić II wojnę światową cofnął się do dwudziestolecia międzywojennego i tak dalej. Gdybyśmy dzisiaj zapytali młodzież skąd mamy taką Polską jaką mamy, to oczywiście nie powinniśmy się cofać do Mieszka I. Związki są zbyt odległe. Zastanawiałem się czy nie powinniśmy tak uczyć historii. Zacząć od Okrągłego Stołu i potem się cofać. W ten sposób mielibyśmy poczucie wiedzy skąd się wzięła dzisiejsza Polska. Jeśli zaczynamy naukę od Mieszka I to nikogo to nie interesuje. Bitwa pod Grunwaldem – co to ma wspólnego ze współczesną historią? To pretekst do rekonstrukcji historycznej. Jest problem z nauczaniem historii i trzeba by się nad tym zastanowić. To dziwna sytuacja, że analizujemy historię Piastów a nie mamy czasu na historię współczesną.

Z drugiej strony, jakby spojrzeć na naukę obywatelskości, to może ożywcze będą ruchy obywatelskie, których świadkami jesteśmy. Mieliśmy referendum w sprawie sześciolatków, Krakowski Alarm Smogowy. Może o to chodzi?

- Ruchy są różne i odgrywają różną rolę. Część z nich ma konstruktywny charakter jak Alarm Smogowy, ale część z nich ma charakter destrukcyjny. Taki charakter miały te ruchy odwoławcze. To były ruchy na nie. Nie podoba nam się i nie chcemy. W Polsce jest łatwo zmobilizować do tego ludzi, łatwo na takim haśle zebrać podpisy, ale nic z tego nie wynika. To nie ma konstruktywnego charakteru, tak jak referendum Elbanowskich, które miało być w sprawie sześciolatków, ale chodziło o wiele innych rzeczy. W oparciu o takie ruchy za dużo w Polsce nie zbudujemy. Z drugiej strony Polska obywatelska, Polska inicjatyw lokalnych to mogłaby być Polska aktywna, ale takich ruchów mamy za mało.

Budowanie obywatelskości na tym, że płaci się podatki, szanuje się ład społeczny to wszystko czy ma być coś więcej?

- Już i to byłoby czymś znaczącym. Z tym mamy problemy. Mamy problem z rozumieniem obywatelskości. Płacenie podatków jest symboliczne, ale chodzi o wywiązywanie się z obowiązków obywatelskich. W tym przypadku zawiniła historia. Teza jest banalna, ale trafna. Zarówno rozbiory i PRL sprawiły, że Polakowi jest trudno utożsamić się z państwem. Było ono albo zaborcze, albo nie nasze. My tego nie zadeklarujemy, nie da się tego szybko zrobić. Można ubolewać nad tym, że po 25 latach wciąż mamy z tym problem. Wiele grup politycznych kontestuje to państwo. III RP ma problem z lojalnością obywateli. Znaczna część obywateli nie aprobuje III RP. To jest problem, ale akurat święta państwowe powinny być okazjami, przy których taka konsolidacja społeczna powinna być osiągalna.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię