To wygląda w ten sposób, że to są takie jakby plastikowe długie belki, które są pogrążone w gruncie i one tworzą szczelny murek i przez ten murek woda się nie przedostanie.
Mieszkaniec Bieżanowa i członek stowarzyszenia Bieżanów-Prokocim stop powodzi mówił o tzw. grodzicach. Wody Polskie postawiły je obustronnie na odcinku kilometra, osłaniając rzekę Serafę. Gdyby taka konstrukcja stała tam 2 lata temu, jest szansa, że udałoby się uniknąć powodzi. W rejonie ulicy Korepty grodzice są doskonale widoczne.
No niestety tutaj gdzie stoimy, praktycznie woda byłaby u nas po pas. Niestety na tym zakręcie jest dosyć newralgiczny punkt, ponieważ właśnie ta woda tutaj pod kątem prostym zakręca i tutaj dodatkowo siła odśrodkowa wyrzuca tę wodę na zewnątrz. Doprowadziło to do tego, że takie zabezpieczenie strażackie również zostało zerwane i ta woda w ogromnej ilości rozlała się na centrum Bieżanowa.
Inwestycja powstała w ciągu roku, jest warta 10 mln zł. Pieniądze wyłożyło miasto Kraków, a wykonaniem zajęły się Wody Polskie.
W bardzo trudnym terenie, bo to na co trzeba zwrócić uwagę to to, że Serafa w tym miejscu jest bardzo zawężona, płoty i domy podchodzą prawie do samego koryta. Żeby zabezpieczyć przed powodzią trzeba te grodzice wbić na dwa lub trzy metry poniżej ziemi.
Mówił Radosław Radoń — dyrektor oddziału Wód Polskich w Krakowie.
Ochrona przeciwpowodziowa Bieżanowa to jednak nie tylko grodzice, ale także zbiorniki retencyjne, pierwszy z nich powstał ponad 10 lat temu. 3 inne są już oddane do użytku i spełniają swoją funkcję. Jest szansa, że jesienią zacznie się budowa ostatniego zbiornika – Malinówki 3. Ochrona przed powodzią oprócz inwestycji to także dobra organizacja – mówią mieszkańcy.
To jest automatyczne myślenie o tym, czy aby na pewno to wszystko wytrzyma i ja myślę, że to jeszcze wiele lat upłynie, jak będziemy mogli obserwować, jak te zabezpieczenia działają, żeby poczuć się trochę bezpieczniej. Na tę chwilę niestety jeszcze takiego spokoju nie mamy. Wszystko się może wydarzyć. No teoretycznie to jest tak, że my się już znamy, że jak jest zagrożenie powodziowe, no to sąsiedzi tutaj nad rzeką już się spotykają. Zamy się z szefostwem jednostki lokalnej straży pożarnej, więc w razie czego jesteśmy w kontakcie. Ta komunikacja została już udrożniona i to nie jest już instytucja vs instytucja, to są konkretni ludzie, którzy są w stanie się komunikować ze sobą i szubko działać.
Po dwóch latach od kataklizmu, który dotknął Bieżanów, wnioski z tego zdarzenia wyciągnięto. Nikt tu na nikogo nie narzeka. Władze województwa współpracują z miastem. Wody Polskie z kolei są w stałym dialogu z mieszkańcami. To, co się wydarzyło, trudno jednak będzie wymazać z pamięci.