Polska osada była zdecydowanym faworytem tej konkurencji i nie zwiodła zgromadzonych — na regatowym torze na Zalewie Kryspinowskim — kibiców, prowadząc od startu do mety. Zwycięstwo w tym miejscu, dla mieszkającej w Krakowie Kąkol, miało wyjątkowy smak, bo dopingowała ją na miejscu cała rodzina.
„Fajnie, że mogłam popłynąć na swojej wodzie, choć nie miało to aż tak wielkiego znaczenia. Wiedziałyśmy, jakie są nasze marzenia i cele” – podkreśliła
Putto zapytana o swoje wrażenia z wyścigu przyznała, że nigdy nie pamięta pierwszych 400 metrów.
„Dopiero z finiszu, gdy jest już bardzo ciężko, coś zapamiętuję. Najważniejsze, że dałyśmy radę. Dla nas każdy start jest wyjątkowy i bardzo ważny. Cała nasza drużyna jest bardzo mocna, z takimi koleżankami wspaniale jest wsiadać do łódki” - oceniła.
Także Puławska zwróciła uwagę, że polska osada K4 jest bardzo mocnym teamem.
„Udowadniamy to, nie schodząc z pierwszego miejsca w kolejnych zawodach. Jesteśmy bardzo świadome i to pomoże nam powalczyć o kwalifikację olimpijską. Potrafię sobie radzić z presją. Mam już jeden medal, a jutro czeka mnie jeszcze jeden start wraz z Karoliną Nają w K2, więc jedne emocje już opadają, ale walczymy dalej” – zadeklarowała.
Naja, najbardziej doświadczona w tej grupie, przyznała, że płynęło się jej znakomicie, bo lubi startować, gdy jest upalnie, a tak było czwartek w Kryspinowie, gdyż temperatura sięgała 30 stopni.
„Jesteśmy bardzo skoncentrowane i świadome tego, co chcemy osiągnąć w tym sezonie. Każdy medal jest bardzo ważny, każdy okupiony inną pracą, inną historią. Mam ich najwięcej z naszej osady, bo jestem... najstarsza. Nie da się tego ukryć. Cieszę się, że mogę być częścią tej drużyny. Otrzymuję wspaniałe wsparcie od rodziny, od synka, który daje mi dużo energii. Z takim optymizmem wytrwamy razem do igrzysk w Paryżu” – obiecała.
Trener Tomasz Kryk powiedział, że jego zawodniczki podchodziły do tego startu z pokorą, ale również z ogromną ochotą sprawienia wszystkim frajdy i wywalczenia złotego medalu.
„Po raz pierwszy, gdy jestem trenerem, nie powiedziałem nic do dziewczyn na pomoście. Położyłem tylko łódkę na wodzie i się wycofałem. Wierzyłem, że są już na tyle dojrzałe i nie trzeba ich motywować dodatkowymi słowami. Ja swoją robotę wykonałem wcześniej. Rzadko można nas oglądać w kraju. Cieszę, że moje zawodniczki wywalczyły pierwszy złoty medal dla Polski w tych Igrzyskach Europejskich, ale to nie koniec. Musimy jeszcze dzisiaj potrenować, bo przecież Karolina Naja z Anką Puławską w piątek wystartują w konkurencji dwójek, a Dominika Puttto w K1 na 200 metrów” – dodał.
Po raz pierwszy w historii na Zalewie Kryspinowskim, który na co dzień pełni funkcje rekreacyjne, rozegrano zawody kajakowe i to takiej rangi. Kryk nie krył, że był mile zaskoczony tym, że tor udało się tak profesjonalnie przygotować.
„Organizatorzy w miejscu, gdzie nie ma tradycji kajakowych, dokonali wielkiej sztuki. Oczywiście, nie można było wyciąć drzew, aby postawić trybunę wzdłuż toru, ale +na maksa+ wszystko przemyślano i wykorzystano. Chylę czoła przed tymi ludzi, którzy tutaj pracowali” – chwalił i dziękował.
Na piątek zaplanowano sześć kolejnych finałów z udziałem czterech polskich osad. O podium na dystansie 200 m rywalizować będą kajakarka Putto oraz kanadyjkarze Dorota Borowska i Oleksii Koliadych. W finale dwójek na 500 m wystąpią wicemistrzynie olimpijskie z Tokio — Naja z Puławską.
Dla polskich kajakarek najważniejszą imprezą w sezonie są mistrzostwa świata w Duisburgu, gdzie stawką będą także kwalifikacje olimpijskie.
„Już w poniedziałek wyruszmy do Włoch, gdzie rozpocznie się BPS, czyli bezpośrednie przygotowanie startowe” – poinformował Kryk.