"Ona jako jedyna wytrwała w tych przedwyborczych wyścigach wewnątrz partii" - mówił Raś w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak przekonywał, to znana radna, która ma szanse osiągnąć dobry wynik.
W dobrym humorze przedwyborczą kampanię rozpocznie obecny prezydent. Jak informował wczoraj Jacek Majchrowski, z zamówionego przez niego sondażu wynika, że popiera go prawie 40 procent krakowian.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.
Radna Patena ma już błogosławieństwo Donalda Tuska. Jak się panu podoba ta kandydatura?
- Marta Patena jako jedyna wytrwała w biegu prawyborów, które były pomysłem Grzegorza Lipca. Ta propozycja została przedstawiona premierowi i będzie przedstawiona na radzie powiatu. Jak jest jeden kandydat, to raczej dostanie poparcie.
Nie słyszę w pana głosie entuzjazmu.
- Nie chodzi o entuzjazm.
Przed wyborami entuzjazm by się przydał.
- Pewnie go wzniecimy. Patena jest znana radną, zajmuje się edukacją, ma swoje atuty. W wielu kampaniach brała udział i miała przyzwoite wyniki. Ma szanse osiągnąć dobry wynik. Nie jest dobrym czasem krytykowanie pewnych decyzji. Teraz trzeba pracować. Oceniać będziemy po wyborach.
Ma pan rodzaj schadenfreude? Kiedyś przegrał pan z obecnym szefem, Grzegorzem Lipcem, teraz on sam znalazł się w trudnej sytuacji, gdy jego pomysł o prawyborach nie wypalił?
- Nie chcę tego krytykować. Formuła prawyborów jest społecznie sympatyczna.
Jest problem, jak nikt nie chce brać w nich udziału.
- Tak, ale przewidywałem, że w Polsce jeszcze takich prawyborów skutecznie nie przeprowadzimy. To za wcześnie. Nie jesteśmy Amerykanami, którzy jednego dnia się biją w partii o przyzwolenie na start a na następny dzień się łączą i biją wspólnie w wyborach. Koncepcja była sympatyczna, ale nierealna. Uczymy się na błędach.
Wiele wskazuje na to, że PO straci sejmik w Małopolsce.
- Nie sądzę. Ten ton niektórych dziennikarzy nie może być akceptowany. Są sondaże, ale można je różne czytać. Dziennikarze to źle robią i chcą rozruszać kampanię. PO ma argumenty.
A gdzie są wyborcy PO? Wybory wygrywa się głosami a nie argumentami.
- Będą listy, argumenty i konwencje. To przed nami. Mam stosunkowo duże przekonanie, że wiele uzyskamy w wyborach do sejmiku. Czy to wystarczy na koalicję? Zobaczymy, ale nie jest dramatycznie, jak to malują niektórzy dziennikarze.
Dzisiaj w Gazecie Wyborczej jest ciekawy wywiad z prezydentem Wrocławia, Rafałem Dutkiewiczem. On mówi, że przegrana dobrze zrobi PO, która pójdzie do czyśćca i przemyśli swoje błędy.
- Pan prezydent ma trochę żalu do PO. Wiemy o jego relacjach z Grzegorzem Schetyną.
Ale on teraz będzie popierany przez PO.
- Proszę zobaczyć, że to nowe otwarcie relacji pana Dutkiewicza z PO.
Myśli pan, że nie ma w tym czegoś? Może po 7 latach rządzenia to dobry czas, żeby PO sobie odpoczęła?
- Nie chodzi o odpoczynek. Nie jest to konieczne. PO ma atuty. Są wielkie pieniądze z Unii, które wypracowaliśmy. Dedykujemy je samorządom. Interes państwa i Polaków jest ważny i PO to wykonała. O co walczymy? O to, że jednego dnia prezes partii opozycyjnej lepiej się poczuje czy o interes Polski? W finansach i przedsięwzięciach jesteśmy skuteczni. Można powiedzieć, że zmęczyliśmy się PO, oni wszyscy uspokajają...
I słuchamy taśm...
- Będziemy rozmawiać o przestępstwach? Kto na tym zrobił pieniądze?
Mówi pan o wykorzystaniu środków unijnych, ale jak popatrzeć na Małopolskę, to krytycy zapytają o drogę S7, północną obwodnicę Krakowa i tak dalej.
- Ja bym mógł kontynuować. Gdzie jest kryte lodowisko do łyżwiarstwa szybkiego i zakopianka? Te potrzeby są przed nami. Cały czas coś się robi. Ruszyła wschodnia obwodnica Krakowa. Mają być dwa nowe mosty na wschodzie Krakowa. Dla S7 są pieniądze, ale są też procedury. Prace archeologiczne muszą potrwać. Tam są interesujące tereny i archeolodzy mogą tam szukać. Mamy takie prawo. Musimy poczekać rok, półtora. Chciałbym, żeby oni powiedzieli ludziom ile oni będą na tych odkrywkach. Zakopianka się rusza. Potrzebujemy wielu zadań do realizacji.
Kraków nie chce oddać pieniędzy do ministerstwa sportu, które otrzymał na organizację ZIO. To był państwa sztandarowy pomysł. Jakie jest pana zdanie? Kraków powinien oddać pieniądze do budżetu czy nie?
- To jest sprawa bez precedensu. Tu musi rozstrzygnąć sąd. Wie o tym prezydent i minister. Według mnie równo trzeba podzielić koszty. Byliśmy zaskoczeni referendum i ono zatrzymało finansowanie w połowie drogi. Teraz kwestia rozliczeń to procedury. Tu nie chodzi o dobre serce ministra. Jeśli ma być porozumienie, to przed sądem, które będzie bezpieczne dla obu stron.
To znaczy, żeby oddać połowę?
- Niech sąd rozstrzyga. Drugiej takiej sprawy już nie będzie.
Prasę przeglądał Radosław Krzyżowski: