Kiedy Jarosław Kaczyński wraz z innymi politykami chcieli wjechać na wzgórze wawelskie, część protestujących blokowała przejazd. Sąd nałożył na oskarżonych kary od 300 do 500 złotych oraz obciążył ich kosztami postępowania. Wyrok jest nieprawomocny. Część osób już zapowiedziało odwołanie.
- Nikt nie wysłuchał mnie na tyle, żeby wskazać, że ja stałem na pasach a cała kolumna zjeżdżająca z Wawelu nie była uprzywilejowana. Ci państwo nas spychali z pasów. Jeżeli my przechodzimy przez pasy to jakim prawem oni na pasy wjeżdżają i policja nas ściąga? Będę się odwoływał - mówi Szymon Bałek, jeden z oskarżonych, który złoży odwołanie od wyroku w ciągu najbliższego tygodnia.
Wyroki nakazowe są wydawane przez sąd zaocznie w niektórych prostych sprawach, jeżeli okoliczności czynu i wina sprawców nie budzą wątpliwości. Jeśli któraś ze stron złoży sprzeciw do takiego wyroku, to sprawa toczy się od początku według normalnych zasad na posiedzeniu jawnym.
18 grudnia ub.r. kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS na Wawel, m.in. Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło. Demonstrujący skandowali m.in. "Wolność, równość, demokracja", "Solidarni z opozycją". Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, potem niektórzy z nich się położyli i zostali usunięci siłą przez policjantów. Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS, w kierunku pierwszego z aut rzucono jajka. Na murze otaczającym Wawel wyświetlano m.in. hasła: "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć".
Każdego 18. dnia miesiąca - w miesięcznicę pogrzebu pary prezydenckiej - Jarosław Kaczyński odwiedza grób brata i bratowej w krypcie katedry wawelskiej. Jak podkreślił w rozmowie z PAP proboszcz parafii wawelskiej ks. prałat Zdzisław Sochacki, wizyty odbywają się zazwyczaj po zamknięciu Wzgórza Wawelskiego, "żeby nie przeszkadzać turystom".
Prezesowi PiS zazwyczaj towarzyszą politycy i wysocy przedstawiciele władz państwowych. Trasę przejazdu policja odgradza barierkami, a pod Wzgórzem Wawelskim od kilku miesięcy gromadzą się zarówno przeciwnicy takich uroczystości - protestujący przeciwko "upartyjnieniu Wawelu" - jak i zwolennicy PiS-u.
(Teresa Gut/PAP/ko)