Jak mówi kobieta, fatalne warunki nie pozwalają jej dłużej mieszkać w tym miejscu. Wcześniej ze względu na stan mieszkania przez rodzinę został zabrany jej niepełnosprawny syn.
"W tym mieszkaniu już jest ogromny grzyb. Nie można utrzymać w ogóle jedzenia, pieczywa, warzyw. Zapach jest okrutny. Musiałam obraz wyrzucić, który dostałam od koleżanki, bardzo ładny. Wychodzą na łóżko, w nocy nie można spać, bo chodzą po twarzy, po ciele" - mówi krakowianka.
Lokum pani Barbara otrzymała od miasta w 2014 roku i jak twierdzi, już wtedy znajdowało się ono w złym stanie. Sytuacja tylko na chwilę miała się poprawić po przeprowadzonej w 2018 roku dezynsekcji.
"Zanim pani Barbara weszła do tego mieszkania, został przeprowadzony generalny remont. Również był protokół i z tego protokołu jasno wynika, że mieszkanie było w bardzo dobrym stanie" - mówi Dariusz Nowak, rzecznik prasowy urzędu miasta Krakowa.
Kobieta twierdzi, że wysyłała już pisma z prośbą o zmianę lokum. Jak mówi Dariusz Nowak, urząd żadnego takiego zgłoszenia nie otrzymał.
Dzień po naszej interwencji Urząd Miasta zlecił kolejne dezynsekcje w mieszkaniu pani Barbary. Mają się one odbyć 16 i 30 września.