- A
- A
- A
Gość RK o finansach Krakowa: nie ma powodów do paniki. Film
Nie ma powodów do paniki, finansowa katastrofa miastu nie grozi - zapewnia wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Sławomir Pietrzyk. Obejrzyj filmW połowie roku deficyt Krakowa wynosił 220 milionów złotych, a kolejne dwa miesiące także przyniosły mniejsze, niż oczekiwano, wpływy do kasy miasta. W wakacje zawsze jest spadek wpływów - przekonywał poranny gość Radia Kraków. Jak mówił, wydatki miasta są pod kontrolą prezydenta i skarbnika - każdy wydatek musi mieć ich akceptację.
Szansą na podreperowanie budżetu byłoby ściągnięcie długów - tylko gapowicze jeżdżący krakowską komunikacją miejską bez biletu są winni pięć milionów złotych. Kraków nie otrzymał też jeszcze kilkudziesięciu milionów złotych - to kolejna transza pieniędzy z Unii Europejskiej na oczyszczalnię ścieków w Płaszowie.
(Marek Proszek/jp)
Zapis rozmowy Jacka Bańki ze Sławomirem Pietrzykiem:
Jacek Bańka: Deficyt w kasie miasta w połowie roku wynosił 220 mln złotych. Jak słyszałem od szefa komisji budżetowej, w kolejnych dwóch miesiącach wpływy do kasy były mniejsze niż oczekiwano. Czeka nas z końcem roku katastrofa?
Sławomir Pietrzyk: Nie wpadałbym aż w taką panikę i nie chciałbym jednak straszyć obywateli Królewskiego Miasta Krakowa. Wakacje są zawsze okresem spadku wpływów do kasy. To ma miejsce wszędzie. Podatki są niższe, jest pewne spowolnienie w mieście. Na pewno nie jest to zupełna niespodzianka. Jest to również efektem kryzysu, który mamy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że deficyt jest, ale nie aż tak duży, żeby zagroził upadkowi miasta.
Dostrzega pan cięcia w bieżących wydatkach miasta? Czego Pan oczekuje po prezydencie?
- One są. W tej chwili wydatki miasta są pod ścisłą kontrolą władzy wykonawczej i głównej, tzn. pana prezydenta i pana skarbnika. Każdy podejmowany wydatek z urzędu miasta musi mieć akceptację z Urzędu Miasta i skarbnika miasta. Jest to w tej chwili przyglądanie się każdej złotówce ze wszystkich stron i tych pieniędzy się nie marnotrawi.
Tak sobie rozmawiamy o kryzysie, deficycie w kasie miasta, a z drugiej strony czytamy dzisiaj np. w Dzienniku Polskim, że pasażerowie są zadłużeni wobec MPK 5 mln złotych. Jeśli dodamy do tego dług za parkowanie wobec ZIKiTu to 160 mln złotych. Jeśli jeszcze za mieszkania komunalne, to okaże się, że te pieniądze nam uciekają. Jak ten system uszczelnić?
-No właśnie i to jest problem. Rzeczywiście te pieniądze gdzieś są. Deficyt wygląda w ten sposób, że jest pustka w kasie, ale te pieniądze są u ludzi. Na przykład my mamy dość dużą kwotę z Unii Europejskiej. Wykonaliśmy jedną z najnowocześniejszych oczyszczalni ścieków w Płaszowie i jeszcze nie otrzymaliśmy określonej transzy kilkudziesięciu milionów złotych. Również jeśli chodzi o olbrzymie długi w substancji mieszkaniowej (nie płacenie czynszów, nie płacenie za lokale użytkowe). Moim zdaniem jest to jeden z podstawowych kierunków, na który należałoby położyć nacisk i windykować te pieniądze. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem budownictwa kontenerowego, które już podjęto w niektórych miastach. Okazało się, że wielu mieszkańców zadłużonych w mieszkaniach komunalnych nagle przestało płacić czynsze.
Jest to na pewno demoralizujące. My płacimy, a inni z tego korzystają. Niektórzy nie płacą prawda?
-Zgadza się. Ja jestem społecznie prezesem małej spółdzielni mieszkaniowej, jednoblokowej. Proszę sobie wyobrazić, że jak mi jedna osoba nie płaci, to właśnie za ciepłą wodę użytkową, energię elektryczną, centralne ogrzewanie (a w tej chwili to są największe koszty). Bardzo często okazuje się, że gmina opłaca za komunalnych lokatorów nie tylko mieszkanie, ale również media, które zużywają. Jest to olbrzymi koszt dla całej wspólnoty mieszkaniowej.
W ZBK są już pierwsze wnioski o eksmisję do pomieszczeń zastępczych (mówi pan o budownictwie kontenerowym). To ma być ten straszak dla tych, którzy nie płacą?
-Ja nie uważam, że to powinien być straszak. To są naprawdę całkiem przyzwoite mieszkania. Mają łazienkę, ciepłą wodę, wszystko. Owszem nie są takie jak mieszkania w bloku, ale to jest coś normalnego, co powinno być już dawno zrobione. Faktem jest, że łazienka może być wspólna i jest to pewne ograniczenie. Dla wielu ludzi byłoby to nie tyle działaniem prewencyjnym, co uzmysłowieniem, że wreszcie można ich ruszyć z tych mieszkań. Nie płacą świadomie, dlatego że wiedzą, że gmina ich nie wykwateruje. Śmieją się z innych współmieszkańców, że oni ponoszą koszty.
Czyli miasto powinno poprawić ściągalność zadłużeń wobec ZIKiTu i MPK?
- Dla mnie jest to w tej chwili najważniejszy kierunek działania. Te pieniądze powinny być odzyskane. Jeśli ktoś z czegoś korzysta, to powinien za to zapłacić. Musimy uszczelnić ten system. Przede wszystkim poprawić windykacje.
10 mln złotych- tyle w tym roku udało się uzyskać od nowych podatników po akcji „Płacę podatki w Krakowie”. Teraz powstał pomysł, by ci którzy rozliczają się w Krakowie uzyskali dodatkowe punkty przy rekrutacji do przedszkoli. Jak pan ocenia ten pomysł?
-Pomysł jest dobry, bo brakuje tych miejsc w przedszkolach. Tam powinni znajdować miejsce nie tylko ci rodzice, którzy mieszkają w Krakowie albo czasem się meldują taktycznie lub prowizorycznie, ale ci, którzy płacą tu podatki. Przedszkola są dofinansowane z budżetu miasta, więc te osoby powinny partycypować w tych kosztach. Powinniśmy iść w tym kierunku.
Jak zachęcać innych podatników do tego żeby się rozliczali w Krakowie?
-Jeżeli ktoś pracuje w Krakowie to powinien tu płacić podatki. Na przykład studenci często mają inne zameldowanie niż miejsce pobytu, studiów. Przebywając 9 miesięcy w Krakowie, powinni tu płacić podatki.
Oj gdyby tak studenci mieli dochody i rozliczali się u nas, panie przewodniczący...
-Uważam, że studenci mają coraz więcej dochodów. Coraz więcej osób pracuje w czasie studiów. Czasy nie są łatwe i niestety rodzice już nie dysponują tak wielką kasą, która mogłaby utrzymać tego studenta. Uważam, że to byłby niezły pomysł i apelowałbym do studentów, żeby jednak płacili podatki w Krakowie.
Apelował wiceprzewodniczący Krakowskiej Rady Miasta, ale to jeszcze nie koniec naszej rozmowy. Wciąż mówić będziemy o pieniądzach, bo coraz więcej mieszkańców Krakowa domaga się trefy płatnego parkowania (rozmowa o Salwatorze, Zwierzyńcu, Zabłociu, Dębnikach). Może to jest sposób na dodatkowe dochody, ale tutaj kij ma dwa końce.
-Trzeba przyznać, że Kraków jest specyficznym miastem, gdzie rzeczywiście wiele osób mieszka w tym ścisłym, zabytkowym centrum. Każdy kto posiada samochód, chce parkować jak najbliżej swojego miejsca zamieszkania. Miejsc jest mniej niż chętnych do parkowania. System prowadzania strefy nie rozwiązuje problemu. Obawiam się, że nie wszyscy będą mieli możliwość korzystać z tych miejsc do parkowania. Druga sprawa to kwestia opłat. Dzisiaj są to symboliczne opłaty za parkowanie.
Opłaty mieszkańców tych stref?
-Tak za tą strefę. Natomiast są takie miasta jak Gdańsk, gdzie te opłaty są już urealnione i wynoszą zdecydowanie więcej, około 100 zł. Teraz jak pan powiedział kij ma dwa końce, bo z jednej strony ktoś chce mieć przywilej parkowania pod domem, ale z drugiej strony powinien również partycypować w kosztach. Dziś wiemy ile kosztuje miejsce parkingowe. To są kwoty minimum 100 zł. W trudnej sytuacji budżetu miasta należałoby rozważyć, czy te opłaty nie powinny wzrosnąć.
Czyli miasto może podnieść tą opłatę z symbolicznej na urealnioną.
-To się może zdarzyć i powinni to wiedzieć ci, którzy zabiegają dzisiaj o te dodatkowe miejsca. Wydaje mi się, że mamy troszeczkę postawę roszczeniową. Wszyscy chcą, domagają się. W zamian za uzyskanie jakiegoś dobra (w tym przypadku miejsca parkowania) powinno się uczestniczyć w kosztach.
Nie posuwamy się przy tym do absurdu, rozszerzając strefę płatnego parkowania?
-Nie ukrywam, że nie jestem zwolennikiem posuwania się aż tak daleko. Wyhamowałbym takie żądania mieszkańców. Niech wezmą pod uwagę, że to może kosztować. Nie możemy zrobić w mieście tylko stref parkowania, bo to będzie rzeczywiście prowadziło do absurdu.
I na koniec. Ucieszyły Pana nocne tramwaje? Powrót komunikacji miejskiej po 26 latach?
-Mieszkałem kilkanaście lat na osiedlu Niepodległości, przy Rondzie Kocmyrzowskim. Wtedy właśnie jeździły tramwaje. Na początku miałem duży stres, zgrzyt na łukach, jeszcze te tramwaje były starej daty. Po roku, dwóch ja już tego nie słyszałem. Przejeżdżali do mnie goście i nie mogli spać. Ja się przyzwyczaiłem. Wydaje mi się, że miasto jednak niesie określone uciążliwości i trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Uważam, że nocne tramwaje są przydatne, bo rozwiązują problemy komunikacyjne. Wielu osób nie stać na taksówki, więc ludzie mogą korzystać z tramwajów.
I mógłby to być drugi apel do Słuchaczy wynikający z tej rozmowy. Drodzy Słuchacze przyzwyczaicie się, tak po roku.
-Nie tyle przyzwyczajajmy się, co po prostu zdajmy sobie sprawę, że mieszkamy w Krakowie, a miasto niesie pewne uciążliwości, z którymi musimy się godzić.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
00:05
Inwestycje w gospodarstwach rolnych zwiększające konkurencyjność (dotacje) obszary B, C
-
20:53
Pół tysiąca gołębi, prawie 700 sztuk drobiu i ponad 600 królików pod jednym dachem
-
20:21
Walki robotów na XI edycji ROBCOP na AGH
-
19:15
Ryszard Pagacz szefem PiS w okręgu tarnowskim
-
18:59
Pomyślny finał wyprawy nordic walking wokół Jeziora Czorsztyńskiego
-
18:43
Bruk-Bet wyrwał remis w meczu z Miedzią
-
18:14
Trener Wisły Kraków: Wiemy jakie są oczekiwania wobec drużyny
-
17:48
Są miejsca, gdzie nie powinno się wywieszać flag. Pieniński PN apeluje
-
17:39
Zaginięła Marianna Konieczna z Jaroszowca
-
15:43
Łukasz Kmita wygrał wybory na szefa Prawa i Sprawiedliwości w okręgu krakowskim
-
15:21
Cmentarz dla zwierząt w Krakowie. Wiemy, gdzie powstanie
-
14:14
Grad goli przy Kałuży! Cracovia przegrywa w ostatnich sekundach meczu
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze