Poseł Solidarnej Polski przyznał, że nie ma żadnych realnych powodów, by właśnie sądecki oddział zlikwidować. W tej chwili na południu kraju są trzy oddziały straży granicznej: w Kłodzku, Raciborzu i Nowym Sączu. Zdaniem Mularczyka, to największy oddział na południu Polski, zatrudnia 1200 osób.

Ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji zapowiada likwidację co najmniej jednego z nich. Pogranicznicy - według zapowiedzi ministerstwa - będą mieli zapewnioną pracę w innych jednostkach straży granicznej.

Zapis porannej rozmowy z nowosądeckim posłem Solidarnej Polski Arkadiuszem Mularczykiem:


Jacek Bańka: Nie dotarł Pan do naszego nowosądeckiego studia, ale nie oznacza to chyba, że zima zaatakowała?

Arkadiusz Mularczyk, poseł Solidarnej Polski: Zima jeszcze co prawda nie zaatakowała, ale są już pierwsze przymrozki.

Panie pośle, jeżeli się okaże, że ciało prezydenta Kaczorowskiego zostało zamienione, to kto za to ponosi odpowiedzialność?
- Ja myślę, że tutaj już nie ma przypadków. Nie bądźmy naiwni, że ciało prezydenta jest przypadkowo zamieniane. Raczej odbieram to jaką pewną grę służb rosyjskich, które działają tak, by skłócić i poniżyć Polaków w opinii międzynarodowej.

Gra służb a nie zwykła pomyłka urzędnika MSZ-u?
- Mylić ciało prezydenta? To się nie zdarza. Tu nie ma przypadków. To są celowe działania strony rosyjskiej.

Jakie znaczenie ma Karpacki Oddział Straży Granicznej w Nowym Sączu?
- No on ma ogromne znaczenie. To jest oddział, który zatrudnia ponad 1200 osób, wielu funkcjonariuszy, także pracowników cywilnych. Ten oddział ma olbrzymi wpływ na funkcjonowanie regionu, ale też zabezpieczenie południowej granicy. To są też akcje antyterrorystów, to jest tradycja, to są Podhalańczycy, to wreszcie ostatnich kilkadziesiąt milionów złotych wydanych na remonty i modernizację oddziału. I Nagle, po raz kolejny wraca temat reorganizacji straży na południu Polski i w podtekście jest likwidacja oddziału w Nowym Sączu. Zrobimy wszystko, żeby do tego nie doszło, ale muszą dziwić takie działania MSWiA, gdzie raz po raz wracają takie pomysły i takie idee, W sytuacji gdy są 3 oddziały na południu Polski: w Kłodzku, w Raciborzu i w Nowym Sączu jak bumerang wraca sprawa potencjalnej reorganizacji, która ma polegać na likwidacji oddziału w Nowym Sączu.

Nie rozumiem strategicznego znaczenia karpackiego oddziału w Nowym Sączu, panie pośle, dlaczego strategiczne?
Jest to jedyny oddział na granicy polsko-słowackiej. Jest to długa granica od Czech po Ukrainę. To największy oddział na południu Polski, dlatego mamy wątpliwości, czy właściwa jest strategia polegająca na jego likwidacji. Minister, z tego co możemy się domyślać, chce zostawić oddział w Raciborzu, który nie jest tak duży, nie ma takiej tradycji, nie ma takiej różnorodności sprawowanych funkcji. Pozostaje jeszcze podtekst personalny. Istnieją dosyć mocne powiązania, jeśli chodzi o funkcjonariuszy z Raciborza, z Komendą Główną Straży Granicznej w Warszawie. Tu także widzimy pewien podtekst personalny, który może mieć wpływ na takie właśnie decyzje.

Będzie pan apelował w sprawie zabytkowego dworca PKP w Nowym Sączu, którego remont miał się rozpocząć w marcu? Nic się tam nie dzieje. Ten secesyjny zabytek skazany jest na powolną degradację.
Rzeczywiście płakać się chce, gdy się widzi co się dzieje z tym dworcem. Piękny zabytkowy dworzec. Oczywiście będziemy zwracać się do PKP o wyasygnowanie środków na remont tego dworca, ale też z drugiej strony musimy pamiętać, że PKP jest w takiej sytuacji, gdzie nie ma środków na zabezpieczenie podstawowych funkcji, związanych z bezpieczeństwem, z zabezpieczeniem przejazdów kolejowych i wielu innych rzeczy. Na pewno będziemy w tej sprawie apelować, ale jestem raczej sceptyczny, czy te środki będą szybko przyznane i czy będą wystarczające.

Jest Pan sceptyczny co do tego, czy w ogóle uda się uratować ten budynek?
-Na pewno będziemy apelować, żeby te środki się znalazły, natomiast powstaje pytanie czy znajdą się w takiej wysokości, żeby zapewnić przywrócenie pełnego blasku temu pięknemu obiektowi.

To jakie rozwiązanie byłoby tu najlepsze według Pana zamykając sprawę dworca?
-No myślę, że potrzebna tu jest wspólna pomoc miasta, województwa i także PKP. Tam są potrzebne miliony na odnowienie tego obiektu. Wspólne działanie tych trzech podmiotów powinno tutaj nastąpić.

Uzdrowisko w Wysowej prawdopodobnie już zostało sprzedane, ważą się losy Rabki. Jaki scenariusz byłby dla nas lepszy? Prywatyzacja czy przejęcie uzdrowiska przez samorząd wojewódzki?
- Jestem przeciwny prywatyzacji. Jako parlamentarzysta, od kilku lat widzę bezmyślną wyprzedaż naszego majątku narodowego. Jeszcze nie słyszałem o Wysowej, ale spotykałem się z pracownikami z Wysowej, przedstawicielami związków zawodowych. Oni byli przerażeni tym, że firmy transportowe chcą kupić Wysową w sytuacji, gdy widać było, że nie będą prowadzić takiej działalności. Będzie im tylko zależało na eksporcie wody Wysowianki a nie będą chciały prowadzić działalności leczniczej.
Widzimy podobną sytuację w Rabce. Widzimy próbę prywatyzacji Polskich Kolei Linowych. To jest naprawdę bezmyślne działanie rządu, które doprowadzi do takiej sytuacji, że za jakiś czas już nic nie pozostanie w rękach Skarbu Państwa. Większość rzeczy będzie sprzedanych, rozparcelowanych a to nie jest dobra strategia, bo są pewne strategiczne gałęzie. Myślę, że także uzdrowisko Wysowa czy Rabka powinny być w rękach państwa. Przykłady pokazują, że w wielu przypadkach nowi właściciele po prostu zaniedbują podstawową działalność i skupiają się na czystej komercji.

A nie znajdziemy też przykładów, że prywatyzacja to wyższe standardy i większa efektywność?
Oczywiście, znajdziemy i takie przykłady, ale ja nie wiem czy w Wysowej właściciele firmy transportowej zapewnią lepsze standardy leczenia kuracjuszy.