- A
- A
- A
Gość RK Anna Grodzka: Kraków dba o "kwiatki do kożucha"
Władze Krakowa powinny mocniej wspierać inwestycje przemysłowe i usługowe, a mniej dbać o "kwiatki do kożucha". To opinia krakowskiej posłanki Ruchu Palikota, Anny Grodzkiej na temat ostatnich perypetii finansowych stolicy Małopolski.W porannej rozmowie Radia Kraków posłanka Grodzka stwierdziła, że wokół Krakowa powinny powstawać zagospodarowane strefy, atrakcyjne dla polskich i zagranicznych inwestorów.
- Kraków bardziej dba o "kwiatki do kożucha", o pompę, o takie rzeczy, które są widoczne, ale nie przynoszą dochodu.
Według ostatnich wyliczeń, deficyt budżetowy Krakowa jest blisko cztery razy większy od przewidywanego.
Posłanka przyznała, że choć związana jest poselsko z Krakowem, mieszka obecnie pod Warszawą, dlatego nie włączy się w miejską akcję namawiającą do płacenia podatków w Krakowie.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Anną Grodzką:
Jacek Bańka: Pani poseł, gdzie się pani rozlicza? W którym urzędzie skarbowym?
Anna Grodzka: W Piasecznie.
A dlaczego nie robi pani tego w Krakowie?
– Dlatego, że mieszkam pod Warszawą, zawsze tu mieszkałam.
Może da się pani namówić? To tylko jedna wizyta w urzędzie skarbowym w Krakowie i to wystarczy.
- To powinno być zgodnie z miejscem zamieszkania, prawda?
Czyli raczej nie w Krakowie, mimo że ta akcja, która służyła przyciąganiu nowych podatników, no i przyciąganiu pieniędzy do kasy Krakowa jakoś się powiodła, nie da się pani namówić?
- Widzi pan, musiałabym się przeprowadzić, to ze względów organizacyjnych jest trudne. Mieszkam pod Warszawą, to wszystko.
Czy fakt, że to właśnie krakowscy wyborcy dali pani mandat nie powinien wzmacniać pani więzi tutejszymi wyborcami, właśnie z Krakowem?
– Jak najbardziej wzmacnia, ale to wcale nie oznacza, że muszę się przeprowadzić do Krakowa i tam płacić podatki. Ja inaczej postrzegam rolę posła. To jest działalność przy tworzeniu prawa, przy formułowaniu
polityki państwa, o ile to jest możliwe. Chyba, że się działa w opozycji, wtedy możliwości są mniejsze. Mówiłam w trakcie kampanii wyborczej, że Kraków jak najbardziej jest mi bliski, ale sprawy krakowskie powinien rozwiązywać krakowski samorząd. Ja zawsze, kiedy tylko jest taka potrzeba, kiedy tylko mogę, wspieram Kraków w swoich interpelacjach, w tym co robię w Krakowie na przykład w ruchu lokatorskim, w innych moich działaniach interwencyjnych. Tam prowadzę intensywnie działalność mojego biura, uważam, że robię, co mogę, co do posła należy, jeżeli chodzi o miejsce, z którego kandydowałam.
Tak więc jest pani posłanką krakowską. Jak według pani powinno wyglądać szukanie oszczędności na bieżących wydatkach zadłużonego po uszy Krakowa?
- Kiedy miałam w swojej firmie potężny kryzys, to wie pan co zrobiłam? Zwolniłam głównego księgowego, który kazał mi robić oszczędności i zaczęłam szukać przychodów. To jest właściwy sposób postępowania. Myślę, że Kraków robi o wiele za mało, jeśli chodzi o wspieranie inwestycji przemysłowych czy usługowych. Kraków bardziej dba o "kwiatki do kożucha", o pompę, o rzeczy, które zewnętrznie są widoczne, ale nie przynoszą dochodu. To jest metoda na poprawienie sytuacji.
Gdzie Kraków powinien szukać większych wpływów do kasy? Powiedziała pani, że w swojej firmie szukała pani większych wpływów.
- Poprzez inwestycje, wspieranie inwestycji. W Krakowie niestety zbyt mało się w tej sprawie robi, i to od lat. Wokół Krakowa powinny powstawać miejsca do których ściąga inwestorów z Polski, Europy i świata.
Obecny stan finansów, tu się chyba pani ze mną zgodzi, to z jednej strony zarządzanie miastem, z drugiej strony zbytnie obciążenia nakładane na samorządy. Podziela pani zdanie samorządowców, którzy podnoszą głowę ostatnio, w Warszawie co prawda, ale również mamy tam reprezentację krakowską... Podziela pani zdanie samorządowców, że na przykład wpływy z PIT-u do kasy Krakowa i innych samorządów powinny wzrosnąć z 39 do 48 procent? Tego chcą samorządowcy.
- Od lat władza centralna dodaje obowiązków wszystkim samorządom, nie przesuwając środków na ich realizację. Jest to jak najbardziej słuszne. Polska powinna stawać się coraz bardziej lokalna. Środowiska i władze lokalne powinny móc faktycznie decydować o polityce lokalnej i to jest absolutnie słuszna tendencja. Uważam, że tak się powinno stać, ale nie sądzę, żeby stało się to w tym rządzie.
A dlaczego nie?
- Dlatego, że rząd nie prowadzi ani polityki regionalnej, ani społecznej, ani niczego co wiąże się z rozwiązywaniem problemów. Tu jest tylko polityka fiskalna i monetarna, utrzymywanie bilansu państwa, nie zawsze zresztą uczciwymi metodami, ale kreatywną księgowością bez patrzenia na skutki, jakie wywołuje to w polityce społecznej, w tym także w polityce regionalnej.
Czyli jeśli teraz dochodzą do nas głosy, że przyzwolenie na zmiany, choćby w Karcie Nauczyciela, które odciążyć miałyby finansowo samorządy, przyjmuje pani taką deklarację jako pustą? Tak naprawdę do tych zmian nie dojdzie i nadal w takim dużym stopniu samorządy będą musiały finansować edukację.
- Jeżeli nawet będzie jakaś zmiana, to tylko kosmetyczna. Ja po prostu nie wierzę. Jak można wierzyć w to co, pan mówi, jeśli od lat ta polityka nie była prowadzona. A powinna być prowadzona sukcesywnie. Nie można niczego zmieniać nagle, trzeba konsekwencji. Tutaj jest prowadzona konsekwentna polityka, tylko w odwrotną stronę. Czasami ze względów wizerunkowych coś się dzieje, co nie jest zgodne. Ale to naprawdę nie zmienia faktu, że o społeczeństwie się nie myśli.
Mówimy o finansowaniu samorządów, o obowiązkach nakładanych na samorządy. Mówimy o tym, jak Kraków powinien być zarządzany. A biorąc pod uwagę mniejsze oszczędności, także mniejsze wpływy, bo takie będą w kolejnych miesiącach, to w jaki sposób miasto powinno szukać oszczędności.
- Jest wiele sposobów. Wszystkie byłyby bardzo trudne dla społeczeństwa. Oszczędności robi się przede wszystkim poprzez racjonalizację wydatków. Czyli przede wszystkim, tak jak powiedziałam, przez szukanie nowych przychodów zmieniamy bilans miasta, bilans gminy i bilans państwa, bo to też dotyczy i państwa. Tutaj jest luka, brakuje rozsądnej polityki.
Jest pani teraz w Warszawie, więc nie ma pani dostępu do lokalnej prasy. Dzisiejszy Dziennik Polski napisał: „Miejski Wydział Edukacji bije rekord w liczbie dyrektorów”. Jest jeden dyrektor i czterech zastępców. Wszystkie panie będące zastępcami mają podwójne nazwiska. Co pani sądzi o tym? Jeden dyrektor i czterech zastępców.
- Ja myślę, że to jest właśnie ten "kwiatek do kożucha", o którym mówiłam na początku rozmowy. Wydatki na administrację rosną, zresztą nie tylko w Krakowie, ale wszędzie. Natomiast sprawność tej administracji jest coraz gorsza. Administracja bardziej koncentruje się na tym, żeby trzymać się przy władzy, czyli nie dać się złapać, na pomijaniu procedur czy działaniach nie fair niż na tym, żeby rozwiązywać problemy społeczne. I w tej sprawie o której pan teraz mówi, sytuację mamy podobną.
Myślę, że nawet te podwójne nazwiska zastępców dyrektora są po to, żeby trudniej się było w tym połapać. No, ale zostawmy to. Trudno rzeczywiście zebrać w pary te wszystkie nazwiska. I na koniec – za 2 tygodnie Ruch Palikota organizuje w Krakowie kongres, który ma pomóc małym i średnim przedsiębiorcom. Jakie zmiany są konieczne w pierwszej kolejności?
- Przede wszystkim trzeba zatrzymać wypływ kapitału z Polski. Pod tym względem Polska przypomina dziurawą beczkę, co byśmy nie dolewali, to i tak wypłynie. Tu chodzi o transfer pieniędzy za granicę. Robią to na przykład prawie wszystkie sieci hipermarketów, robi to telekomunikacja. Ogromne firmy generują ogromne zyski i powinny płacić ogromne podatki. Tymczasem tak nie jest. Te podatki są transferowane w najróżniejszy sposób. Na przykład w taki, że jakaś firma płaci za logo innej firmie, która jest ulokowana za granicą, sztucznie zawyżając swoje koszty po to, żeby nie płacić podatku dochodowego. Firmy, które korzystają często z dotacji i ulg, zanim to oddadzą w swojej produkcji, wychodzą w najróżniejszy sposób, zmieniając nazwę albo zmieniając miejsce. Urząd skarbowy nie stara się się wyłapywać takich procesów, rzeczywiście egzekwować podatki, będzie natomiast np. z całą stanowczością nękał taksówkarza czy właściciela kiosku Ruchu.
14 października kongres i, o ile dobrze pamiętam, ponad 20 projektów ustaw Ruchu Palikota. Tak już na koniec, jednym słowem. Gdzie płaci podatki szef Ruchu Palikota?
- Nie mam pojęcia, proszę go spytać.
To zapytamy. Tyle z warszawskiego studia Anna Grodzka, krakowska posłanka Ruchu Palikota. Dziękuję bardzo.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
06:31
W poniedziałek będzie pochmurno, na południu Małopolski może spaść śnieg
-
06:17
Konsultacje ws. Strefy Czystego Transportu w Krakowie potrwają dłużej
-
20:41
Lista Niezapomnianych Przebojów Not: 1549 22.12.2024
-
18:42
Groźny wypadek na A4 w Aleksandrowicach. Służby zakończyły działania
-
17:59
A po co ci do tego diabeł? O co pyta nas Goethe
-
17:22
Mniejsze porcje i aktywność fizyczna najlepszą receptą, by uniknąć kłopotów zdrowotnych na święta
-
16:59
Na Sądecczyźnie odradza się tradycja tworzenia żywych szopek
-
16:16
Prezydent: dla górali wolności i ojczyzna była silniejszy niż strach
-
14:47
Synoptyk IMGW: w Małopolsce poniedziałek z zimową scenerią
-
14:29
Jarmark Bożonarodzeniowy w sądeckim Miasteczku Galicyjskim
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze