- A
- A
- A
G. Biedroń: Dni Młodzieży rachunkiem sumienia
Światowe Dni Młodzieży w Krakowie to dla małopolskich polityków okazja do rachunku sumienia - przekonywał poranny gość Radia Kraków, Grzegorz Biedroń szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku wojewódzkim. Według niego to świetna okazja do walki o pieniądze na budowę dróg i inne małopolskie inwestycje.Jak już informowaliśmy w Radiu Kraków - tylko dwie małopolskie trasy szybkiego ruchu znalazły się na liście inwestycji, za które zapłaci budżet państwa. Według lokalnych polityków, samorządowców i komentatorów, planowane za trzy lata Światowe Dni Młodzieży w Krakowie mogą to zmienić.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Grzegorzem Biedroniem, szefem klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku wojewódzkim:
Krakowski poseł Ruchu Palikota Łukasz Gibała rozpoczął zbiórkę podpisów pod apelem do premiera, by ten utworzył program operacyjny Metropolie. Z jego budżetu mogłyby korzystać największe polskie miasta. Poseł wylicza, że każde z miast dostałoby około 10 miliardów złotych na najważniejsze inwestycje. Z perspektywy Małopolski to jest dobra propozycja?
- Rozumiem, że ta inicjatywa jest związania ze Światowymi Dniami Młodzieży i wspiera przygotowania do wizyty papieża. Kraków rzeczywiście jest konserwatywny, skoro nawet poseł Ruchu Palikota w tym względzie ma konserwatywne poglądy. Taki program mógłby być potrzebny, jeżeli mówimy o dodatkowych środkach. Jeżeli program Metropolie miałby oznaczać rozwój metropolii kosztem prowincji, to oczywiście stanowczo powiemy nie. Chcielibyśmy, żeby to była okazja do wyrównania różnic w pozyskiwaniu środków dla metropolii krakowskiej chociażby w stosunku do Gdańska. Gdańsk wiele w ostatnich latach wygrał kosztem Krakowa.
A czy to nie jest tak, że dzięki metropoliom rozwijają się całe regiony - że to są koła napędowe gospodarki, że przyciagają młodych, wykształconych. Może cała Małopolska skorzystałaby, gdyby Kraków miał więcej pieniędzy.
- Kraków jest zbyt ważnym miastem, by go lekceważyć. Jeżeli będą dobre projekty, to nie będzie mowy o żadnym konflikcie między Krakowem, a resztą województwa. Sam mówię o budowie metra w Krakowie, chociaż wielu traktuje to jak fanaberię czy science-fiction. Trzeba myśleć o dużych, poważnych inwestycjach. Kraków ma markę, to symbol województwa i Polski, zasługuje na poważne inwestycje. Może być motorem napędowym dla województwa.
Czy ten program nie utrwalałby podziału na Polskę A i B - dużo dla Krakowa, zdecydowanie mniej dla Tarnowa czy Nowego Sącza?
- W całej Polsce największe środki na rozwój idą z budżetu państwa. Potem są dochody własne samorządów i środki z Unii Europejskiej. Gdyby to były dodatkowe środki, które zamiast trafić do innego regionu Polski trafiłyby do Krakowa – nie ma sprzeczności interesu między Krakowem a resztą województwa.
Po raz kolejny Małopolska jest na ostatnim miejscu pod względem wpływów własnych województwa z PIT-u, CIT-u. O czym to świadczy?
- Trochę zostajemy z tyłu. Może to dziedzictwo XIX wiecznej Galicji, która była symbolem pewnej biedy. Sentymentalnie mówimy o czasach austriacko-wegierskich, ale Austria spowodowała jednak duże zacofanie naszego terenu. Z góry zakładamy że duże inwestycje w Małopolsce są nierealne, drogie, niepotrzebne. Politycy w biedniejszych województwach w momencie kiedy pojawia się szansa na dużą inwestycję mówią oczywiście tak. Sami musimy się w Krakowie przekonać, że na takie zasługujemy.
Czyli to, że mamy mniejsze wpływy z CIT-u, PIT-u to nie jest kwestia decyzji centralnych, a władz samorządowych?
- Nie mając nowoczesnych linii kolejowych, autostrad i dróg ekspresowych, nie przyciągniemy inwestorów, którzy są głównymi płatnikami CIT-u. Niskie wpływy z niego są spowodowane brakiem polityki przemysłowej w naszym województwie. Przegrywamy konkurencję z dolnośląskim, łódzkim. Jeśli przez kolejne lata zaniedbamy rozwój infrastruktury możemy być jeszcze bardziej w tyle w stosunku do innych województw.
Jeśli mówimy o połączeniach drogowych, też najważniejsze są decyzje centralne.
- Cieszę się, z planowanej budowy drogi ekspresowej Lubień-Rabka. Głośno mówiliśmy, że Małopolska jest pokrzywdzona. W pierwszym planie Ministerstwa Infrastruktury z wszystkich środków na budowę dróg ekspresowych dla Krakowa było przygotowanych tylko kilka procent. Teraz jest zdecydowanie więcej. Ale mówiąc o Światowych Dniach Młodzieży, o olimpiadzie w Zakopanem nie możemy poprzestać na budowie kilkunastu kilometrów drogi ekspresowej.
W zestawieniu najważniejszych inwestycji drogowych, które przygotowało Ministerstwo Transportu spośród 43 tylko dwie są w Małopolsce.
- To co wywalczył dla nas kardynał Dziwisz czyli Światowe Dni Młodzieży to okazja do rachunku sumienia dla małopolskich polityków. Musimy mieć mocne postanowienie poprawy – że będziemy skuteczniej działać.
Mówi pan o politykach i samorządowcach z PO czy z PiS-u również?
- Politycy PiS nieustannie mobilizują do pracy kolegów z PO. Mniejsze pretensje mam do marszałka i województwa samorządowych, większe do posłów, a zwłaszcza wojewody i genrealnej dyrekcji. W ciągu ostatnich lat nie przygotowała ona wielu ważnych projektów, a co dopiero mówić o ich realizacji.
Dlaczego małopolski PiS boi się prywatyzacji tatrzańskich spólek? Mieliśmy PKL, teraz bije na alarm w sprawie spółki Polskie Tatry.
- My walcząc o interes mieszkańców czasami przedstawiani jesteśmy jako relikty przeszłości. My dokładnie domagamy się tego samego co robią Francuzi, Austriacy. W Austrii jest rzeczą niewyobrażalną, żeby Alpy zostały sprywatyzowane i przekazane obcemu kapitałowi. Lokalizacje obiektów spółki Polskie Tatry są wyjątkowe, jedyne i nieosiągalne. To samo z kolejką na Kasprowy – nie będzie kolejnych takich kolejek. To dobry biznes i przekazywanie tych dochodów w ręce kapitału, zwłaszcza niepolskiego, jest zbrodnią.
Krakowski poseł Ruchu Palikota Łukasz Gibała rozpoczął zbiórkę podpisów pod apelem do premiera, by ten utworzył program operacyjny Metropolie. Z jego budżetu mogłyby korzystać największe polskie miasta. Poseł wylicza, że każde z miast dostałoby około 10 miliardów złotych na najważniejsze inwestycje. Z perspektywy Małopolski to jest dobra propozycja?
- Rozumiem, że ta inicjatywa jest związania ze Światowymi Dniami Młodzieży i wspiera przygotowania do wizyty papieża. Kraków rzeczywiście jest konserwatywny, skoro nawet poseł Ruchu Palikota w tym względzie ma konserwatywne poglądy. Taki program mógłby być potrzebny, jeżeli mówimy o dodatkowych środkach. Jeżeli program Metropolie miałby oznaczać rozwój metropolii kosztem prowincji, to oczywiście stanowczo powiemy nie. Chcielibyśmy, żeby to była okazja do wyrównania różnic w pozyskiwaniu środków dla metropolii krakowskiej chociażby w stosunku do Gdańska. Gdańsk wiele w ostatnich latach wygrał kosztem Krakowa.
A czy to nie jest tak, że dzięki metropoliom rozwijają się całe regiony - że to są koła napędowe gospodarki, że przyciagają młodych, wykształconych. Może cała Małopolska skorzystałaby, gdyby Kraków miał więcej pieniędzy.
- Kraków jest zbyt ważnym miastem, by go lekceważyć. Jeżeli będą dobre projekty, to nie będzie mowy o żadnym konflikcie między Krakowem, a resztą województwa. Sam mówię o budowie metra w Krakowie, chociaż wielu traktuje to jak fanaberię czy science-fiction. Trzeba myśleć o dużych, poważnych inwestycjach. Kraków ma markę, to symbol województwa i Polski, zasługuje na poważne inwestycje. Może być motorem napędowym dla województwa.
Czy ten program nie utrwalałby podziału na Polskę A i B - dużo dla Krakowa, zdecydowanie mniej dla Tarnowa czy Nowego Sącza?
- W całej Polsce największe środki na rozwój idą z budżetu państwa. Potem są dochody własne samorządów i środki z Unii Europejskiej. Gdyby to były dodatkowe środki, które zamiast trafić do innego regionu Polski trafiłyby do Krakowa – nie ma sprzeczności interesu między Krakowem a resztą województwa.
Po raz kolejny Małopolska jest na ostatnim miejscu pod względem wpływów własnych województwa z PIT-u, CIT-u. O czym to świadczy?
- Trochę zostajemy z tyłu. Może to dziedzictwo XIX wiecznej Galicji, która była symbolem pewnej biedy. Sentymentalnie mówimy o czasach austriacko-wegierskich, ale Austria spowodowała jednak duże zacofanie naszego terenu. Z góry zakładamy że duże inwestycje w Małopolsce są nierealne, drogie, niepotrzebne. Politycy w biedniejszych województwach w momencie kiedy pojawia się szansa na dużą inwestycję mówią oczywiście tak. Sami musimy się w Krakowie przekonać, że na takie zasługujemy.
Czyli to, że mamy mniejsze wpływy z CIT-u, PIT-u to nie jest kwestia decyzji centralnych, a władz samorządowych?
- Nie mając nowoczesnych linii kolejowych, autostrad i dróg ekspresowych, nie przyciągniemy inwestorów, którzy są głównymi płatnikami CIT-u. Niskie wpływy z niego są spowodowane brakiem polityki przemysłowej w naszym województwie. Przegrywamy konkurencję z dolnośląskim, łódzkim. Jeśli przez kolejne lata zaniedbamy rozwój infrastruktury możemy być jeszcze bardziej w tyle w stosunku do innych województw.
Jeśli mówimy o połączeniach drogowych, też najważniejsze są decyzje centralne.
- Cieszę się, z planowanej budowy drogi ekspresowej Lubień-Rabka. Głośno mówiliśmy, że Małopolska jest pokrzywdzona. W pierwszym planie Ministerstwa Infrastruktury z wszystkich środków na budowę dróg ekspresowych dla Krakowa było przygotowanych tylko kilka procent. Teraz jest zdecydowanie więcej. Ale mówiąc o Światowych Dniach Młodzieży, o olimpiadzie w Zakopanem nie możemy poprzestać na budowie kilkunastu kilometrów drogi ekspresowej.
W zestawieniu najważniejszych inwestycji drogowych, które przygotowało Ministerstwo Transportu spośród 43 tylko dwie są w Małopolsce.
- To co wywalczył dla nas kardynał Dziwisz czyli Światowe Dni Młodzieży to okazja do rachunku sumienia dla małopolskich polityków. Musimy mieć mocne postanowienie poprawy – że będziemy skuteczniej działać.
Mówi pan o politykach i samorządowcach z PO czy z PiS-u również?
- Politycy PiS nieustannie mobilizują do pracy kolegów z PO. Mniejsze pretensje mam do marszałka i województwa samorządowych, większe do posłów, a zwłaszcza wojewody i genrealnej dyrekcji. W ciągu ostatnich lat nie przygotowała ona wielu ważnych projektów, a co dopiero mówić o ich realizacji.
Dlaczego małopolski PiS boi się prywatyzacji tatrzańskich spólek? Mieliśmy PKL, teraz bije na alarm w sprawie spółki Polskie Tatry.
- My walcząc o interes mieszkańców czasami przedstawiani jesteśmy jako relikty przeszłości. My dokładnie domagamy się tego samego co robią Francuzi, Austriacy. W Austrii jest rzeczą niewyobrażalną, żeby Alpy zostały sprywatyzowane i przekazane obcemu kapitałowi. Lokalizacje obiektów spółki Polskie Tatry są wyjątkowe, jedyne i nieosiągalne. To samo z kolejką na Kasprowy – nie będzie kolejnych takich kolejek. To dobry biznes i przekazywanie tych dochodów w ręce kapitału, zwłaszcza niepolskiego, jest zbrodnią.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
12:58
Wybitny architekt nowym Honorowym Obywatelem Tarnowa
-
12:52
Odizolowani, ale nie odcięci. Jak literatura zmienia życie w więzieniu?
-
12:23
Proces biskupa Andrzeja Jeża poza Tarnowem? Chodzi o "dobro wymiaru sprawiedliwości"
-
12:00
Tarnowski Pasaż Odkryć – miejsce spotkań z nauką, źródło wiedzy o mieście
-
12:00
Zielona droga w miejskiej logistyce żywności
-
11:14
Nowa konstrukcja i już się sypie? PKP PLK uspokaja
-
10:05
Makabryczne odkrycie w Żabnie
-
09:58
Weronika Smarduch: to nie jest czas na dokładanie kosztów przedsiębiorcom
-
09:42
Gdy światem rządziła Wielka Bogini. Potęga i upadek Magna Mater
-
09:42
Mieszkania na sprzedaż w Krakowie – ile kosztują teraz mieszkania w Krakowie?
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze