Największy problem pojawia się co roku na rzece Prądnik, która przepływa przez gminy ościenne i wpływa do Wisły w Krakowie. Gminy ościenne z kolei wprowadzą dodatkowe patrole straży miejskich przy brzegach lokalnych rzek.
- W wodzie płynie niezliczona ilość butelek plastikowych, ale też dużo większych gabarytów. Ostatnio znaleźliśmy nawet tam lodówkę. Co roku ten problem powraca i wszyscy załamują ręce, że nie wiadomo co zrobić. Tym bardziej ważny jest ten pierwszy krok, że będzie monitoring wizyjny rzeki Prądnik, czyli Białuchy na terenie Krakowa, po to, żeby schwytać tych, którzy nielegalnie wyrzucają odpady do rzeki. - mówi Łukasz Maślona, miejski radny i członek Koalicji Ruchów Krakowskich.
Na rzece Prądnik pojawią się także specjalne chwytaki, które będą zatrzymywać płynące z nurtem śmieci. Chwytaki pojawią się prawdopodobnie na granicach gmin. To pozwoli ocenić, gdzie dokładnie pojawia się najwięcej zanieczyszczeń.
- Praktycznie chyba wszystkie nasze rzeki swoje źródła mają poza granicami miasta. Ujście jest Wiśle, czyli mają "przejście" przez nasze miasto. Napływ odpadów, zwłaszcza tych butelek PET, szklanych, nie tylko jest wyrzucanych przez mieszkańców Krakowa, ale to spływa też z gmin sąsiednich. Wobec tego nie możemy sobie na to pozwolić, bo wcześniej czy później i tak te odpady trafiają do Wisły - mówi Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Środowiska, Klimatu i Powietrza.
Do pomocy przy monitorowaniu rzek włączą się między innymi Wody Polskie i krakowska Straż Miejska. Pierwsze fotopułapki mają pojawić się wokół krakowskich rzek w przyszłym tygodniu. Ich lokalizacje z oczywistych względów nie są znane.