Zastępca prezydenta Krakowa Stanisław Mazur przekonuje, że w ramach tzw. zespołu odorowego udało się wreszcie wypracować trzy konkrety. Pierwszy z nich to system pozwalający na zgłaszanie odoru przez jedną konkretną stronę internetową. Do tej pory za przyjmowanie takich powiadomień odpowiadały aż cztery instytucje.
- Drugi istotny element to stworzenie mapy odorów. Znaleźliśmy kilka zespołów badawczych z różnych uczelni w Polsce, które są gotowe się tego podjąć. Po trzecie znaleźliśmy ciekawe rozwiązanie technologiczne, które początkowo wydawało się zupełnie niemożliwe - drony przystosowane do pomiaru odoru w czasie rzeczywistym. Problem z odorami polegał na tym, że mieszkańcy zgłaszali, inspekcja pojawiała się tam za jakiś czas, a odory mają to do siebie, że w krótkim czasie są nieidentyfikowalne - wyjaśnia Mazur.
Mierzenie poziomu odoru z pomocą dronów pomogłoby w identyfikowaniu miejsc, z których wydobywają się nieprzyjemne zapachy. Wszystkie planowane działania mogłyby kosztować miasto około 2 milionów złotych.
Pierwsza ma powstać jednak mapa odorów, którą będą opracowywali naukowcy wspólnie z mieszkańcami i urzędnikami. Władze miasta chcą zlecić utworzenie mapy w marcu.