„Ten mężczyzna pociął swojego kota. Rozciął mu głowę, z lewej strony żebra, nad łapą, kot ma też przecięty język i podpalone wąsy” - mówi Klaudia Adamczyk, rzeczniczka prasowa Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

„Gdy na miejscu zjawiła się policja i inspektorzy, mężczyzna nie wykazywał żadnej skruchy. Nie poczuwał się do czynu, tylko jak mantrę powtarzał: mógł nie zabrać boczku, to jego wina”.

Zwierzę przebywa w zewnętrznej lecznicy i jest pod stałą opieką weterynarzy. Rany zostały oczyszczone i zszyte.

Oprawca został wezwany na przesłuchanie w roli podejrzanego.

Na miejscu zabezpieczyliśmy narzędzie, które mogło posłużyć do zranienia zwierzęcia. Toczy się postępowanie dotyczące znęcania się nad zwierzętami” - mówi Rafał Wawrzuta z komendy miejskiej policji w Krakowie

A za to można trafić na 5 lat do więzienia. Mężczyźnie grozi też zakaz posiadania zwierząt.

Mimo cierpienia i krzywdy, których doznał - jest miły i pełen chęci do życia. Wkrótce będzie można go adoptować.