Zdaniem radnego województwa małopolskiego Stanisława Bisztygi winę za przeciągający się proces wypłacania pieniędzy ponosi Warszawa. Jak tłumaczy, spółka sygnalizowała wiele razy, że mogą być problemy z płynnością finansową, ale wiadomo, że zobowiązania nie są bezpodstawne, bo podstawą jest dokument sejmowy, ustawa o finansowaniu w kwocie 66 milionów i pieniądze powinny już wpłynąć.
Organizatorzy igrzysk podkreślają, że zaczęli już wypłacać podwykonawcom zaległe pieniądze. Procedowane jest pozyskanie tych pieniędzy z budżetu państwa, to skomplikowana i długa procedura, konieczne są staranne rozliczenia i udokumentowanie wszystkiego - wyjaśnia Dawid Gleń, rzecznik spółki igrzyskowej.
Cała impreza ma być rozliczona do końca września. Ale w mediach pojawiła się informacja o kolejnej nieścisłości. Kraków w ramach rządowego dofinansowania miał nie otrzymać 30 milionów złotych, a kwotę miano przekazać właśnie na pokrycie kosztów igrzysk. Radny miasta Łukasz Gibała zwrócił się do urzędników z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Wskazuje, że pieniądze miały przecież trafić na rozwój miejskiej infrastruktury. Były to inwestycje związane z obiektami sportowymi, jak remont stadionu Wisły, czy toru przy Kolnej, ale były też inwestycje drogowe, związane z przebudową różnych ulic, czy budową chodników.
Magistrat tłumaczy, że żadne fundusze nie zniknęły. W porównaniu z pierwotnymi planami nastąpiła zmiana - komitet organizacyjny zdecydował, ze nie w Krakowie będą rozgrywane zawody kajakowe i duża inwestycja na Bagrach nie doszła do skutku. Zawody rozegrano w Kryspinowie i to jest ta kwota, która do Krakowa nie dotała - mówi rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek i podkreśla, że miasto rozliczało się z inwestycji na bieżąco.
Miasto nie musi też zwracać żadnych pieniędzy z organizacji igrzysk.