Program "Mieszkanie na start" zakłada m.in., że osoby i rodziny, których miesięczne dochody mieszczą się w określonych przez resort limitach, mogą otrzymać kredyt z preferencyjnym oprocentowaniem.
W przypadku gospodarstwa jedno- i dwuosobowego oprocentowanie ma wynieść 1,5 proc., w przypadku trzyosobowego - 1 proc., czteroosobowego - 0,5 proc., a pięcioosobowego - 0 proc.
Projekt przewiduje też dopłaty do spłat kredytów, których wysokość uzależniona ma być od liczby osób w gospodarstwie domowym (od 200 tys. zł dla singli, do 600 tys. zł dla gospodarstwa pięcioosobowego).
Projekt zakłada także kryteria dochodowe - dla 1-osobowego gospodarstwa limit to 10 tys. zł brutto, 2-osobowego - 18 tys. zł brutto. Według posłanki partii Razem Darii Gosek-Popiołek, takie rozwiązanie tylko pogłębi kryzys na rynku mieszkaniowym i spowoduje dalszy wzrost cen mieszkań.
Potrzebne nam jest budowanie tanich, komunalnych mieszkań. Mieszkań, które potem nie mogą zostać wykupione, ale są mieszkaniami, które pozostają w tej rodzinie na dekadę. Mieszkania, w których czynsz jest dostosowany zarówno do możliwości tej rodziny, ale również specyficznych uwarunkowań rynków lokalnych, bo też widzimy jak bardzo te ceny mieszkań w zależności od miasta od województwa się kształtują
- przekonuje Gosek-Popiołek.
Jeśli projekt "mieszkanie na start" znajdzie uznanie wśród większości sejmowej, to wejdzie w życie najprawdopodobniej w drugiej połowie tego roku.
Program dopłat ma być rozłożony na 10 lat. Na jego realizację - jak wskazał minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman - przewidziano w budżecie na 2024 roku 500 mln zł. "Mieszkanie na start" ma ruszyć od połowy 2024 r.