Kilka tygodni po programowym, dość progresywnym, ale i autoironicznym "Zamachu na Narodowy Stary Teatr...", narodowa scena funduje nam przedstawienie w gruncie rzeczy bardzo mieszczańskie. Spektakl problematyzuje bowiem, podważa i obśmiewa głównie takie postawy i wartości, których obśmianie i podważenie dawno mamy za sobą. Możemy więc wygodnie usiąść w fotelach, elegancko się zadumać, pokiwać głowami. NST gwarantuje Państwu 3 godziny bezpiecznej zabawy, bez przekroczeń czy zaskoczeń. Czy to wyzwanie na miarę marcowych deklaracji? Retorycznie pytam. Na pewno pod innym teatralnym adresem, takie postawienie sprawy niepokoiłoby o wiele mniej.
Popatrzmy więc na bohaterów i ich teatralne "żyćko". Któż z nas nie uśmiechnął się kiedyś z poczuciem wyższości, obserwując instagramowe krzątactwo uroczych influencerek: nauczycielek życia o przyklejonych do twarzy uśmiechach? Któż nie westchnął (pewnie z nudów) śledząc w kinie losy kolejnego neurotycznego wykładowcy uniwersyteckiego, wchodzącego w romans ze studentką? Wariacja (możecie nazwać ją parodią) na temat sceny u terapeuty to chyba obowiązkowy punkt we współczesnej dramaturgii, pomieści wszystko. Do tego kilka zgrabnych obserwacji na temat uzależnień i przemocy. Trochę z tej przewidywalnej galerii wytrąci nas wątek chorego na Alzheimera Johana (Juliusz Chrząstowski) i opiekującej się nim Marianne (Anna Radwan). Ale do tego wrócimy.
Bergman, geniusz kina napisał swoje "Sceny z życia małżeńskiego" na początku lat 70. XX wieku, najpierw jako scenariusz telewizyjnego serialu. I choć były to czasy sprzed hegemonii filmowych platform, serial spodobał się na tyle, że reżyser i autor scenariusza "wykroił" z sześcioodcinkowego serialu kinowy film. Sypnęły się nagrody, a zrealizowany w 1973 roku obraz zyskał status filmowej klasyki. Sama znalazłam w domowej bibliotece wydany wiele lat temu scenariusz - pesymistyczny obraz małżeńskich relacji, bez wątpienia w dużym stopniu autobiograficzne świadectwo przeżyć samego Bergmana.
Bergmanowskie "Sceny..." powstawały w burzliwych czasach przemian obyczajowych, kontrkultury, rewolucji seksualnej. Podobno film znacząco przyczynił się do liczby rozwodów w Szwecji. Sam twórca miał na koncie cztery rozwody, co zresztą dziś niespecjalnie nas szokuje. To właśnie jeden z wielu efektów rewolucji, którą tak wnikliwie udokumentował autor w swoich "Scenach...". Serial notabene doczekał się kilka lat temu bardzo udanej reinterpretacji na platformie HBO. Liv Ullman i Erlanda Josephsona zastąpili Jessica Chastain i Oscar Isaac, akcja ze Sztokholmu roku 1973 przeniosła się do Stanów Zjednoczonych XXI wieku. To wciąż bardzo "bergmanowskie" kino, gęste i psychologiczne, zaktualizowane, a jednocześnie zaskakująco wiernie odtwarzające napisane przez Bergmana rozwiązania scenariuszowe. Dobrze, że adaptacja Małgorzaty Maciejewskiej też idzie tą drogą, wykorzystując ciekawe rozwiązania dramaturgiczne "teatru w teatrze", czy raczej "filmu w teatrze". Ibsenowska "Nora", z którą luźno rezonują losy bohaterów, pojawia się tu jako kostiumowy cytat, jednocześnie jest dla bohaterów opowieści rodzajem zwierciadła.
Ale czy spektakl NST rzeczywiście pokazuje, jak u Bergmana, jakiś istotny moment społecznych przemian? Jeśli tak, to raczej sprzed około 20 lat, i o co najmniej dekadę jest spóźniony. Krakowskie "Sceny..." to sprawnie napisany tekst, choć nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak obyczajowo zachowawczy i pełen zgranych klisz. Bardziej drapieżne, antymieszczańskie utwory o małżeńskich relacjach pisywała ponad sto lat skłócona ze wszystkimi Gabriela Zapolska, czołowa, jak Ibsen, przedstawicielka naturalizmu w literaturze swojej epoki.
Czy naprawdę głównym problemem i źródłem nieszczęścia współczesnych par jest instytucja małżeństwa? Przecież pary coraz rzadziej decydują się na małżeńskie przysięgi. Czy samotności doświadczają wyłącznie wdowy? A jeśli rozmawiamy o parach, to gdzie w tej opowieści są pary jednopłciowe? A gdzie osoby transpłciowe albo te aseksualne (tak, okazuje się, że naprawdę możliwy jest trwały związek bez seksu)? Gdzie bujne życie uczuciowe w sieci i cała seria związanych z nim nowych zjawisk, tak nowych, że funkcjonują na razie wyłącznie pod angielskimi nazwami? To naprawdę pierwsze z brzegu pytania, tutaj wszystkie bez odpowiedzi. I wcale nie uważam, że teatralny spektakl powinien być socjologicznym traktatem, ale zżymam się, że zaserwowano nam obserwacje godne farsy czy "ogródkowej" sceny.
„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”, głosi pierwsze zdanie arcydzieła światowej literatury, poświęconego małżeńskim przypadkom. W Starym Teatrze obraz nieszczęśliwej rodziny najdotkliwiej wybrzmiewa w wątku małżeństwa seniorów, z których jedno coraz bardziej oddala się od rzeczywistości, pogrążone w demencji. Temat i problem "silver tsunami", starzejącego się społeczeństwa i wyzwania opieki nad rodzicami czy współmałżonkami dotyka coraz większych grup. Na takie wątki czekałam, bo przecież dyskusje o odpowiedzialności za seniorów to ważny komponent współczesnych scen z życia małżeńskiego. Mizoginiczne teksty Johana, wprost zaczerpnięte ze scenariusza Bergmana, stają się w krakowskim przedstawieniu obrazem umysłu zmąconego straszliwą chorobą, oderwanego od rzeczywistości. Znakomita wolta! Ale jedyna tak błyskotliwa, jedyna takiej głębi i ostrości.
"Ależ ta sztuka jest cholernie przykurzona" - mówi o "Norze" Ibsena pogrążający się w niepamięci Johan. Czy Bergman też pokrywa się kurzem? Dialogi brzmią znakomicie, ale od jego diagnozy minęło ponad pół wieku. W krakowskim spektaklu diagnozy brak. Zamiast nowej refleksji zaproponowano nam konfekcję.
Premiera na Scenie Kameralnej NST 26 kwietnia
Obsada:
Natalia Kaja Chmielewska MARIANNE Z PRZESZŁOŚCI / EWA / ANNA
Magda Grąziowska MARIANNE
Ewa Kaim KATARINA
Anna Radwan MARIANNE
Łukasz Szczepanowski JOHAN Z PRZESZŁOŚCI / TED
Szymon Czacki JOHAN
Juliusz Chrząstowski JOHAN
Michał Majnicz PETER
Twórcy:
Katarzyna Minkowska Reżyseria
Małgorzata Maciejewska Dramaturgia | adaptacja
Agata Teperek Przekład
Krystyna Lama Szydłowska Choreografia, koordynacja scen intymnych
Wojciech Frycz Muzyka
Łukasz Mleczak Scenografia
Jola Łobacz Kostiumy
Monika Stolarska Reżyseria świateł
Krzysztof Sokołowski Inspicjent
Julia Nowak Asystentka scenografa
Julia Lange Asystentura studencka WRD, AST Kraków
Janusz Szymański Video | operator kamery
Ewa Kałat Operatorka kamery