Do Prokuratury Rejonowej w Wieliczce wpłynęły dwa zawiadomienia od dwóch różnych osób o tym, że w miejscu, gdzie w 1914 roku rozegrała się krwawa bitwa o Kraków prowadzone są prace budowlane. Zawiadamiający informowali, że mogło tam dojść do znieważenia szczątków ludzkich
"W tej sprawie wszczęto postępowanie pod kątem znieważenia zwłok czy też prochów ludzkich. Zlecono wykonanie przesłuchania. W tej sprawie także zabezpieczono dokumentację zarówno od Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie jak i Państwego Inspektora Nadzoru Budowlanego w związku z wykonywaną tam budową domków jednorodzinnych - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Z prośbą o zbadanie tej sprawy do prokuratury zgłosił się między innymi Przemysław Jaskółowski, komendant Tradycyjnego Oddziału C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej nr 2. Według informacji, jaką uzyskał od jednego z pracowników z pobliskiej budowy wynika, że w trakcie prowadzenia prac odkrywkowych zostały znalezione szczątki ludzkie, które zebrano, zapakowano i przeniesiono w inne miejsce. Prawdopodobnym jest, że szczątki należą do jednej z ofiar bitwy z 1914 roku, ale jak przekonuje Jaskółowski - należy wykluczyć dodatkowo, że nie należały do ofiary jednego z niewyjaśnionych dotąd przestępstw. "W latach 70., 80. i jeszcze 90. Wzgórze Kaim było w Krakowie miejscem dość odosobnionym, niedostępnym, zarośniętym. Musieliśmy i taką ewentualność zgłosić" - mówi Radiu Kraków Jaskółowski.
Rzecznik prokuratury okręgowej twierdzi, że przeprowadzono oględziny terenu wokół Wzgórza Kaim, ale dotychczas nie ujawniono żadnych szczątków. Co na to wojewódzki konserwator zabytków? Jan Janczykowski bezradnie rozkłada ręce, bo inwestycje, które są tam prowadzone mają prawomocne pozwolenie na budowę, ale zgodnie z przepisami, jeśli podczas prowadzenia prac ziemnych cokolwiek zostanie znalezione, inwestor jest zobowiązany przerwać prace i zawiadomić konserwatora. A to nie miało miejsca - podkreśla Janczykowski. "Wstrzymałem tam prace do chwili, gdy pojawi się tam archeolog. Powinien teoretycznie rozpoczynać pracę na miejscu. Trzeba sprawdzić, czy został wpuszczony i czy nadzoruje odbywające się tam prace. Jeśli archeolog cokolwiek tam znajdzie, to jest zobowiązany nas o tym poinformować" - wyjaśnia konserwator zabytków.
Sceptycznie do sprawy odnosi się Stanisław Kumon, sympatyk historii Bieżanowa. Do czasu zakończenia postępowania przygotowawczego prokuratury i prac archeologa całe wzgórze może być już zabudowane. "W przypadku nawet konieczności zmian w grę wchodzą potężne odszkodowania. Rozsądne byłoby zatrzymanie robót, choćby na przejściowy okres. Wtedy na miejsce wchodzą archeolodzy, naukowcy studiują dokumentację i wydają decyzję" - mówi reporterce Radia Kraków Stanisław Kumon.
Prace budowlane mimo zakazu toczą się nadal. Od środy będzie je dozorował archeolog. Na wyniki przyjdzie nam pewnie poczekać. Oby nie za długo.
Radio Kraków podjęło interwencję po wiadomościach od naszych słuchaczy w październiku ubiegłego roku. Wtedy zabudową Wzgórza zainteresowali się już nie tylko radni dzielnicowi i sympatycy historii miasta, ale również urzędnicy. CZYTAJ
(Magdalena Zbylut/ew)